Zaczniemy, nietypowo, od wymiarów urządzenia. Wynoszą one 68 x 66 x 22 mm przy wadze 83 g. Czy to aby na pewno projektor? Tak! Philips PicoPix PPX4010 wygląda jak normalny, najzwyczajniejszy w świecie projektor – tyle, że niezwykle mały. Ma obiektyw, ma otwory do chłodzenia, ma także gniazda: HDMI i microUSB. Właściwie, poza swymi gabarytami, nie ma w nim niczego, czym różniłby się od większych braci. Zgoda – PicoPix PPX4010 mógłby dysponować większą paletą złącz, mógłby mieć dodatkowy (lub wbudowany) zasilacz 230V – ale czy wówczas pozostałby na tyle mały, by móc go wrzucić do torby z laptopem i nawet nie odczuć, że on tam jest? Chyba nie…
Wymiary PicoPix PPX4010 już znacie, czas zatem opowiedzieć o użytkowaniu tego malca. Urządzenie trafia do nabywcy w niewielkim pudełeczku, w którym poza projektorem znajdziemy jedynie przewód USB (do zasilania projektora) oraz HDMI – do połączenia ze źródłem obrazu. Tu natrafiamy na pierwszy problem: nie podłączymy do projektora telefonu czy tabletu – chyba, że dokupimy opcjonalne przejściówki. Załóżmy jednak, że dysponujemy klasycznym laptopem z wyjściem HDMI. Wówczas wystarczy tylko podłączyć oba kable od PicoPix PPX4010 do komputera (zasilanie czerpiemy z USB) i gotowe: po sekundzie obraz z ekranu PC trafia na ścianę czy ekran.
Trochę szkoda, że zestaw jest aż tak skromny – przydałby się chociaż jeszcze jeden przewód AV czy VGA, o pokrowcu na projektor nie wspominając. Na pocieszenie mamy za to porządnie wykonaną i estetyczną obudowę oraz prostotę obsługi. Sterowanie projektorem ograniczono do dwóch opcji: Wyboru jasności i regulacji ostrości. Resztę – jak choćby korekcję geometrii obrazu, musimy „załatwić” ręcznie, odpowiednio ustawiając PicoPix PPX4010 względem ekranu. PicoPix PPX4010 nie ma nawet włącznika – uruchomi się po podłączeniu zasilania. Urządzenie ma możliwość umocowania na statywie (1/4 cala) – warto zatem z niego skorzystać. Jeśli stawiamy PicoPix PPX4010 na stole, pomoże nam gumowany spód urządzenia. Można powiedzieć, że jest to klasyczny przykład sprzętu plug and play – włączamy i działa. Za prostotę obsługi, łączenia i konfiguracji daję urządzeniu najwyższą notę. Tak to powinno działać!
Jaka jest jakość obrazu? Według producenta, z PicoPix PPX4010 można uzyskać obraz o przekątnej do 120 cali, ale moim zdaniem optymalny rozmiar to od 40 do 70 cali. PicoPix PPX4010 jest maleńki, dlatego nie należy oczekiwać, by świecił jak urządzenie kilkakrotnie większe. Powiedzmy, że do komfortowego obejrzenia filmu w świetle dziennym, musimy przynajmniej opuścić żaluzje w oknach. Jeśli koniecznie chcemy oglądać w plenerze, musimy albo poczekać do zmroku, albo drastycznie zmniejszyć nasze wymagania co do rozmiaru obrazu. LED-owa lampa projektora daje światło o jasności 100 lumenów. W ciemności wystarczy, ale w dzień – musimy ustawić go bliżej ekranu – czyli zmniejszyć przekątną obrazu.
W zaciemnionym pokoju w dzień uzyskamy 40 cali, ale na zewnątrz – pozostanie góra połowa tej przekątnej, by cokolwiek widzieć. W ciemności, na upartego, może próbować zbliżyć się w okolice 100-120 cali, ale nie powinniśmy wówczas oczekiwać dobrego nasycenia barw i kontrastu. Lepiej nie przekraczać 80 cali – nawet nocą. Mimo tych ograniczeń, PicoPix PPX4010 nadaje się nie tylko do wyświetlania nudnych prezentacji – film również da się na nim obejrzeć. Nie powiem, że bez przyjemności.
PicoPix PPX4010 pracuje w natywnej rozdzielczości 854 x 480 pikseli. To wystarczy do obejrzenia prezentacji czy filmu, ale nie można liczyć na cuda. Nie zobaczymy zbyt wielu detali w filmie czy na zdjęciach, czcionki tekstu prezentacji mogą być nieco postrzępione, ale przecież nie o to chodzi. PicoPix PPX4010 ma być przede wszystkim mały, lekki, mobilny i bezproblemowy w obsłudze. A obraz? Cóż, musi wystarczyć nam to, że cokolwiek widać. Obejrzałem na PicoPix PPX4010 kilkanaście filmów i właściwie nie znalazłem powodów do narzekania. Obraz dał się obejrzeć, nie miał poważniejszych wad, a jego niedoskonałość wynikała wyłącznie z tego, że projektor mieści się w kieszeni. Gdybym chciał oglądać FullHD na plaży, musiałbym taszczyć coś większego od walizki – a tak – sprzęt mogłem mieć zawsze przy sobie.
I tu przechodzimy do sedna. PicoPix PPX4010 nie ma szokować jakością obrazu. Ma zmieścić się w kieszeni marynarki czy w damskiej torebce, a potem zrobić wrażenie na uczestnikach imprezy czy prezentacji. Jeśli zobaczą to małe „coś”, które po prostu podłączamy do laptopa i wyświetlamy obraz (prawie) jak z dużego projektora, nikt nie będzie narzekał na niską jasność i rozdzielczość. Może nawet nikt nie spojrzy, co jest na ekranie, bo wciąż będzie wytrzeszczał oczy na maleństwo, które… jednak jest projektorem. I niestety hałasuje niczym dorosły projektor. Producent pisze co prawda, że głośność nie przekracza 28 dB, ale subiektywne wrażenie mówi coś innego. Hałas jest nieadekwatny do rozmiarów sprzętu.
Bądźmy jednak poważni: PicoPix PPX4010 to sprzęt raczej dla biznesu, ale zadowoli również podróżujących kinomanów. Największą zaletą urządzenia są jego wymiary i waga. Obraz – powiedzmy, że jest zadowalający w odniesieniu do wspomnianych przed chwilą atrybutów. PicoPix PPX4010 trzeba też pochwalić za łatwość instalacji, a także za szybki rozruch. Atutem PicoPix PPX4010 jest też możliwość pracy z dala od zewnętrznego zasilania. Napędzi go bateria naszego laptopa, a w sytuacji krytycznej – nawet powerbank.
Ponarzekam natomiast na głośność urządzenia oraz na zbyt skromną paletę złącz i akcesoriów dostarczanych w standardowym zestawie. Cena wynosi ok. 1100-1200 zł. To niemało, zwłaszcza, że dołożywszy kilkaset złotych możemy kupić inny model PicoPix’a, o szerszych możliwościach. A zatem – PicoPix PPX4010 to miniaturowy projektor dla użytkownika, któremu zależy przede wszystkim na jak najmniejszych rozmiarach sprzętu i prostocie jego obsługi.
Dane techniczne:
Kiedy Polak kupuje sobie pierwszą kamerkę samochodową? Zazwyczaj rozsądnie: po pierwszej stłuczce. Zazwyczaj zdaje nam…
Urządzenia elektroniczne bywają kompletnie do niczego, bywają nudne i poprawne, ale bywa czasem i tak,…
Gdy po raz pierwszy zobaczyłem projektor Samsung The Freestyle przecierałem oczy ze zdumienia. "Kolejna zabawka"…
Mój kolejny artykuł będzie poświęcony korzystnym dla Klienta smartfonom w cenie do 1000 zł w…
Jabra Elite 5 to najnowsze dzieło duńskiej firmy, które miało swą premierę podczas tegorocznych targów…
Głowy nie urywa? Sony XG300 sprawił, że biję się z myślami i martwię czy przypadkiem…