09.09.2016
Oryginalny fitnessowy gadżet od Misfit
Choć zazwyczaj jestem daleka od tego, by dzielić urządzenia na damskie i męskie, ale producenci projektując smartbandy i smartwatche w pewien sposób determinują grupy ich nabywców. Smartwatche w większości najlepiej wyglądają na męskich nadgarstkach – mają tak duże tarcze (do wygodnej obsługi ekranów dotykowych) że u kobiet czasem wyglądają groteskowo. Dlatego panie częściej stawiają na zgrabne opaski – zresztą pisałam o tym wcześniej. Misfit Ray można uznać za gadżet unisex, choć osobiście uważam, że bardziej przypadnie do gustu paniom. Głównie ze względu na to, że na nadgarstku wygląda niczym oryginalna bransoletka, ale może być też noszony jako wisiorek lub po prostu schowany w kieszeni. Na plus zasługuje możliwość wymiany pasków z gumowych na skórzane, zastępowanie ich ozdobnymi sznurkami do zawiązania wokół nadgarstka albo łańcuszkiem do zawieszenia na szyi. Wszystkie akcesoria można kupić na stronie Misfit. Ponadto jest to akcesorium, które na pierwszy rzut oka informuje, że nie zastąpi zegarka ani telefonu, ale stanowić ciekawy i przede wszystkim funkcjonalny element biżuterii. Idealny dla osób, które nie chcą afiszować się z tym, że korzystają z urządzenia do rejestrowania aktywności.
Ray nie jest typową bransoletką/opaską fitness. Nie jest kawałkiem gumy z ukrytym modułem elektronicznym, ale zgrabnym urządzeniem o cylindrycznym kształcie, o którym mało osób powiedziałoby, że jest urządzeniem monitorującym aktywność. Funkcjonalność tego gadżetu, mimo niepozornego wyglądu, nie pozostaje daleko w tyle względem konkurencyjnych urządzeń. Nie ma co prawda ekranu, ale jest dioda, informująca o stanie pracy urządzenia i wyświetlająca w ten sposób powiadomienia. Jest też tzw. motywator, który może w określonych odstępach czasu przypominać użytkownikowi o braku aktywności. Jest też alarm – o wybranej przez użytkownika godzinie bransoletka może zacząć wibrować. Jest element społecznościowy – swoimi osiągnięciami możemy dzielić się z innymi użytkownikami Misfit oraz na mediach społecznościowych. Spójrzmy więc na to, co przemawia za ewentualnym kupnem opaski oraz na jej minusy.
Plusy:
- oryginalny wygląd
- dioda powiadomień
- czas pracy (do zweryfikowania za kilka miesięcy)
- wibracje
- powiadomienia ze smartfonu dla różnych aplikacji
- monitorowanie aktywności (kroki, kalorie, dystans)
- monitorowanie snu
- prosta i czytelna aplikacja
- sposób zasilania
- wodoodporność
- dokładne pomiary
- akcesoria (paski, sznurki i łańcuszki)
Minusy:
- wysoka cena
- ograniczone funkcje aplikacji
- brak automatycznej synchrnizacji danych z aplikacją
- ograniczona funkcjonalność w porównaniu z konkurencją
- powiadomienia tylko w postaci mrugania diody i wibracji – czasem trudno się zorientować, o co chodzi
- brak ekranu, pulsometru, GPS-u
- zerowa funkcjonalność bez smartfona z zainstalowaną aplikacją
Opaska wyceniona została na 100 dolarów. Dość sporo, ale tutaj płacimy przede wszystkim za oryginalny design. Bowiem w morzu typowych, niemal identycznie wyglądającym gumowych opasek Ray zdecydowanie się wyróżnia i zwraca uwagę. W opakowaniu znajdziemy, oprócz samej opaski z zamontowanym gumowym paskiem (akurat taki zestaw dostałam do testów) symboliczną, papierową instrukcję, i baterie, które samodzielnie trzeba umieścić wewnątrz cylindra.
Elektronika w modelu Ray schowana jest wewnątrz metalowego cylindra o długości 38 mm. Na końcach tej niewielkiej tuby znajdują się 8-milimetrowe teleskopy, dzięki którym możliwa jest wymiana paska. Całość wygląda solidnie, a na dodatek jest wodoodporna. Jeden z pasków możemy,a w zasadzie musimy zdemontować, aby dostać się do elementu, w którym umieścimy baterie. W zestawie mamy trzy sztuki baterii pastylkowych Renata 393, jakby co zestaw możemy dokupić na stronie Misfit za niecałe 30 złotych. Zestaw ma wystarczyć na pół roku – i naprawę jestem ciekawa, czy faktycznie uda mi utrzymać Ray na chodzie przez 6 miesięcy.
Korzystanie z tego typu baterii jest miłą odmianą wobec sposobów ładowania w innych opaskach – zazwyczaj jest w nich wbudowana bateria i dedykowana ładowarka w postaci kabelka USB z końcówką ładująca dostosowaną do konkretnego modelu – nie trzeba dodawać, jak łatwo o zgubienie tego elementu… Dlatego sposób zasilania Misfit Ray w energię to olbrzymia zaleta.
Można zadać pytanie, czy nie będąc osobą aktywną fizycznie, tj. nie uprawiającą sportów, warto mieć taką opaskę? Moim zdaniem tak, zwłaszcza, że motywuje ona do częstszej aktywności przez codzienne sprawdzanie wyników, zakładanie celów do osiągnięcia oraz funkcję Misfit Move, która w określonych porach, co uprzednio zdefiniowany odstęp czasu, może wibrowaniem pobudzać do podjęcia aktywności. Ponadto Ray pozwala sprawdzić przebyty dystans, liczbę spalonych kalorii czy jakość snu. Jakie jeszcze funkcje oferuje Misfit Ray? Mimo braku ekranu może powiadamiać o połączeniach, wiadomościach poprzez diodę, wyświetlającą różnokolorowe powiadomienia czy budzić o określonej porze. Jest także wodoodporna i może monitorować nie tylko chód, ale też bieganie, jazdę na rowerze i pływanie. Dodam też, że dane dotyczące aktywności można wysyłać do innych appek, m.in. do Google Fit, RunKeeper czy My Fitness Pal.
Dokładność pomiarów oceniam pozytywnie. Choć Ray pozbawiony jest fizycznych przycisków, podwójne stuknięcie w cylinder pozwoli sprawdzić, jak wiele kroków zostało do osiągnięcia celu – mrugniecie na czerwono oznacza, że zrobiłam mniej niż 25%, czerwony+pomarańczowy – 25-50%, sekwencja czerwony-pomarańczowy-żółty – 50-75%, czerwony-pomarańczowy-żółty-biały – powyżej 75%, zaś wyświetlając całe spektrum kolorów dioda informuje, że osiągnięte zostało 100%.
Do uzyskania jakichkolwiek danych z opaski niezbędna jest aplikacja Misfit, dostępna w sklepie Google’a i App Store. Jest przejrzysta i intuicyjna – nie miałam najmniejszego problemu żeby sparować i skonfigurować urządzenie do pracy oraz wprowadzić dane dotyczące swojej osoby – aby pomiary były bardziej wiarygodne. Późniejsza obsługa aplikacji również nie sprawia problemów, nie miałam najmniejszych problemów z komunikacją. Minusem jest co najwyżej fakt, że nie ma polskiej wersji językowej.
Przejdźmy do interfejsu aplikacji Misfit. W pierwszej zakładce – Home – możemy oglądać wykresy aktywności i snu za ostatni dzień, tydzień lub miesiąc. Do wyboru jest wykres kołowy lub słupkowy – jak komu wygodniej. Widzimy też od razu przebyty dystans, liczbę spalonych kalorii i liczbę kroków. Możemy też obejrzeć, jak wyglądała nocna aktywność użytkownika (o ile miał na sobie zegarek). Uprzednio należy ustawić godziny, w których zwykło się sypiać, a opaska zmierzy, ile w tym czasie faktycznie przespaliśmy godzin, ile trwał sen lekki, a ile byliśmy aktywni. Druga zakładka – Social – pozwala połączyć się ze społecznością korzystającą z opasek i zegarków firmy Misfit – kto lubi chwalić się osiągniętymi wynikami, oto coś dla niego (choć ze świecą szukać tu znajomych, znacie kogoś, kto ma coś od Misfit?). W trzeciej możemy podejrzeć status urządzenia, datę ostatniego synchronizowania, stan baterii, możemy też sprecyzować, w jaki sposób nosimy opaskę, a także ustawić motywator (Misfit Move), alarm oraz powiadomienia z aplikacji – oprócz połączeń i wiadomości możemy dodać powiadomienia z takich aplikacji jak: kalendarz, poczta, Gmail, Viber, WeChat, Skype, Line, Facebook Messenger, Twitter, WhatsApp i Instagram. Dla każdej z nich można przypisać inny kolor diody i inną sekwencję wibrowania – warto tylko pamiętać, że częste powiadomienia przełożą się na żywotność baterii. W ostatniej zakładce ustawiamy swój profil i możemy podglądać statystyki i osiągnięcia.
Funkcjonalność appki nie jest jakaś szczególnie rozbudowana, ale zupełnie wystarczająca dla amatorów. Minusem jest fakt, ze opaska nie synchronizuje się automatycznie – trzeba otworzyć aplikację, kliknąć w stosowne pole i poczekać z pół minuty na najświeższe dane.
PODSUMOWANIE
Szczerze przyznaję, że funkcje Misfit Ray zupełnie mi wystarczają i odpowiadają moim potrzebom. Ale nie uprawiam wyczynowo sportu, nie realizuję się w treningach, bieganiu, jeździe na rowerze czy pływaniu, a większość mojej codziennej aktywności to siedzenie przy komputerze oraz chodzenie. Nie potrzebuję na bieżąco śledzić swoich osiągnięć, wystarczy, jak na koniec dnia zsynchronizuję Ray ze smartfonem, by sprawdzić statystyki. A że mogę te rzeczy rejestrować przy użyciu akcesorium, które jest oryginalne, ładne, solidne i dobrze będzie wyglądać w każdej sytuacji. A do tego łatwo zapomnieć, że w ogóle mamy je na sobie. Summa summarum prostota tego akcesorium to zarówno jego największa zaleta, ale też i wada. Zwłaszcza, gdy pominiemy kwestię designu, a skupimy się wyłącznie na stosunku funkcjonalności do ceny.
Komentarze