Nubia Watch to urządzenie nieco prostsze niż Nubia Alpha, którego mieliśmy okazję oglądać niemal dwa lata temu na targach MWC. Jest mniejszy, mniej ostentacyjny, ale nadal intrygujący i efektowny, za sprawą dużego, elastycznego wyświetlacza. Wspomniany, AMOLED-owy wyświetlacz jest – jak na smartwatchowe standardy – wręcz ogromny. Ma przekątną 4,01 cala i rozdzielczość 192×960 pikseli, a do tego jest giętki i sięga daleko na pasek. Wygląda to niesamowicie i robi ogromne wrażenie – choć funkcje zegarka pozostają typowe, a sama konstrukcja – właściwie jest niewyszukana.
Nubia Watch jest zegarkiem dość sporym. Waży niemal 100 gramów i mierzy 125 x 41,7 x 14,4 mm – co czuć na ręce. Moim zdaniem, to typowo męski sprzęt, szczególnie, że i kolorystyka obudowy jest typowo męska. Mamy do wyboru klasyczną czerń albo zieleń Army Green, którą widzicie na zdjęciach. Tak naprawdę – barwna jest tylko główna część obudowy, a pasek zawsze pozostaje czarny. A skoro już o pasku mowa – to jest on silikonowy, dość solidny i zaopatrzony w porządne zapięcie. W komplecie dostajemy jeszcze jego dodatkowy fragment, by móc dostosować rozmiar na szczuplejszą rękę. Kształt głównej obudowy sugeruje jednak, że nie jest to smartwatch dla drobniejszych użytkowników. Dlaczego?
Odpowiedź jest prosta: z powodu wyświetlacza. Ekran „wychodzi” poza kopertę zegarka, przekształcając się płynnie w pasek. Elastyczny jest jedynie przy samych końcach, co nadaje obudowie urządzenia specyficznego kształtu. Na moją rękę pasuje on wręcz perfekcyjnie – ale na szczuplejszą już chyba nieco mniej. Obudowa zegarka jest wykonana z metalu oraz ceramiki i cechuje się dość specyficzną stylizacją. Jeśli lubicie futurystyczny styl – spodoba się wam, ale jeśli wolicie klasykę, to niekoniecznie. Obudowa zegarka jest naprawdę solidna, zatem myślę, że sporą wagę urządzenia można wybaczyć. Ekran chroni szkło Schott.
Spód koperty zegarka zakryto już jednak tworzywem – zapewne po to, by umożliwić tam umieszczenie pulsometru oraz pinów do ładowania. Piny te łączą się z prostą podstawką magnetyczną, którą z kolei możemy podłączyć do dowolnej ładowarki od smartfonu… Tylko czemu przez stare gniazdo microUSB?! Dziwny przypadek… Kolejną osobliwością tej konstrukcji jest brak pełnej wodoszczelności. Ma niestety tylko certyfikat IP 54, zatem powiedzmy, że mżawki się nie lęka, ale w porządną ulewę warto schować zegarek do kieszeni. Brak IP68 to – moim zdaniem – chyba największy niedostatek tej konstrukcji – ale IP54 na treningu wystarczy.
Wyświetlacz Nubia Watch – jak wspomniałem – jest duży, ale ma specyficzne proporcje. Jest długi, ale dość wąski. W praktyce – po interfejsie poruszamy się głównie w centralnej strefie ekranu, a skraje zachodzące na pasek, odpowiadają główne za ciekawy efekt wizualny. Ekran jest na szczęście dość jasny i wyraźny. Kolory są przyzwoite, a czerń – głęboka. Powierzchnia wyświetlacza sprawa w dotyku wrażenie „plastikowej” – ale daje dobry poślizg palca i wygląda na dość odporną. Nie udało mi się jej zarysować podczas testów. Czytelność ekranu w słoneczne dni jest dobra. a komfort podglądu godziny zapewnia możliwość wybudzania ekranu w momencie uniesienia ręki – działa prawidłowo. Czas świecenia ekranu po wybudzeniu możemy regulować – 5, 10 albo 30 s. Ekran może też świecić stale – szkoda tylko, w tym czasie pozostaje odblokowany…
Nubia Watch pracuje w oparciu o niezbyt już młody procesor Qualcomm Snapdragon Wear 2100, wspierany przez gigabajt RAM-u i 8 GB pamięci wewnętrznej, choć realnie do naszego użytku pozostaje jej nieco ponad połowa. W urządzeniu mamy również moduły GPS i Wi-Fi, a także – jak wspomniałem – pulsometr optyczny. Nie mam poważnych zastrzeżeń do płynności pracy urządzenia. Panel dotykowy sprawnie nadąża za ruchami palca, płynność animacji na ekranie jest zadowalająca – nie oczekuję więcej. Do pamięci zegarka możemy wgrać muzykę i odtwarzać ją po uprzednim połączeniu Nubia Watch ze słuchawkami Bluetooth za pośrednictwem telefonu.
Nubia Watch nie korzysta z żadnej z popularnych platform systemowych. Oznacza to, że jesteśmy skazani na firmowe oprogramowanie Nubii i brak możliwości instalacji popularnych aplikacji. Mamy jedynie to, co daje nam producent – niczym w prostej opasce. Fakt – dostajemy całkiem sporo, ale przydałoby się również wsparcie popularnych apek fitness – albo chociaż możliwość eksportu danych do nich. Pod tym względem, zegarkowi Nubii bliżej jest do opasek sportowych, niż pełnokrwistych smartwatchy.
Nawigacja po interfejsie jest dosyć prosta. Wybudzamy urządzenie naciskając jedyny przycisk na obudowie (imitujący koronkę klasycznego zegarka), a potem posługujemy się typowymi gestami na ekranie. Przesuwając palcem w prawo lub w lewo trafiamy na główne menu w formie przewijanych w pionie ikon, zaś pociągając palcem z góry na dół, rozwiniemy panel skrótów. Przesuwając panel w przeciwnym kierunku – przejrzymy powiadomienia. W interfejsie znajdziemy również klasyczne, ekranowe przyciski oraz „suwaczki” – te główne w sekcji ustawień. Generalnie, nawigacja po interfejsie jest łatwa, a jego układ – intuicyjny. Jednym zastrzeżeniem może być brak polskiej wersji językowej.
Zegarkowi Nubii towarzyszy aplikacja na smartfon. I tu mały zgrzyt – skanując telefonem jej kod QR z instrukcji – trafiamy na starszą wersję. Nowszą – musimy pobrać ręcznie, starsza nie zaktualizuje się. Może nowsze egzemplarza mają już zaktualizowane broszurki…? Drobna wpadka – ale sama aplikacja jest wykonana przyzwoicie. Łączenie z zegarkiem jest banalnie proste – skanujemy kod QR z jego ekranu. Aplikacja pozwala na konfigurację zegarka oraz na odczyt zebranych przez niego danych o naszych aktywnościach. Szkoda, że nie możemy zrobić z nimi niczego więcej, poza przejrzeniem.
Mimo pewnych ograniczeń, w oprogramowaniu Nubia Watch udało się zmieścić kilka przydatnych rzeczy. Poza oczywistą – jak pomiarem czasu z możliwością sporządzenia własnej, unikalnej tarczy – mamy też niemal równie oczywisty podgląd powiadomień z wybranych aplikacji. Niestety – możemy je tylko odczytać. Mamy też wspomniane wcześniej sterowanie muzyką oraz niezależny od telefonu budzik. Możemy skorzystać z kompasu, podglądu kalendarza z telefonu oraz pomiaru pulsu. Do tego mamy jeszcze oczywiście liczenie kroków, dystansu oraz kalorii, a także monitorowanie snu i ćwiczeń. Ich wybór jest niestety ograniczony do zaledwie czterech, z czego dwie to bieganie – na bieżni albo w plenerze. Trochę mało. Krokomierz i pulsometr działają prawidłowo, ich wskazania nie odbiegały znacząco od dwóch innych urządzeń, z którymi porównywałem odczyty Nubia Watch.
Nubia Watch pozwala również na czytanie SMS-ów oraz nawet obsługę połączeń głosowych. Niestety, właściwie w jedną stronę – ma bowiem niezwykle cichy głośnik. Ciężko się porozumieć – ale zawsze możemy odebrać połączenie i powiedzieć, że oddzwonimy. Moim zdaniem, trochę zmarnowano tu potencjał urządzenia i jego dużego ekranu. Brak możliwości odpowiedzi na powiadomienia, jeszcze bym przecierpiał – ale niemożność pogadania i napisania wiadomości – w połączeniu z ograniczonymi opcjami monitorowania aktywności – dość mocno wpływa na moją ocenę użyteczności Nubia Watch.
Nubia Watch dysponuje akumulatorem o pojemności 425 mAh. Producent zapewnia, że bateria zapewni zegarkowi do 36 godzin pracy w normalnym trybie lub do tygodnia działania w trybie energooszczędnym, ograniczającym funkcjonalność urządzenia do pokazywania czasu. To niezłe wyniki, biorąc pod uwagę wielkość wyświetlacza zegarka. Co najciekawsze, producent nie ściemnia. Nubia Watch (o ile nie „bawimy się” nim zbyt wiele i wyłączonymi Wi-Fi oraz GPS), faktycznie może działać około trzech dób. Czas pracy w trybie oszczędnym – nawet przekroczył obietnice producenta. Jest dobrze – ale znam też sposób na rozładowanie akumulatora w kilka godzin – wystarczy wyłączyć wygaszanie ekranu. Zatem – jeśli chcecie poszpanować stale świecącym, futurystycznym gadżetem, bierzcie to pod uwagę.
Napełnienie akumulatora trwa dość długo, niemal półtorej godziny. W dodatku – trzeba pamiętać, by mieć pod ręką nie tylko podstawkę do ładowania, ale i kabelek starszego typu, microUSB – na szczęście Nubia dodaje go w komplecie. Podstawka ładująca mocowana jest magnetycznie, ale podczas napełniania akumulatora zegarek musi leżeć na boku. Szkoda, że nikt nie wpadł na to, by na ekranie wyświetlał się wówczas poziomy „zegar nocny”…
Nubia Watch kosztuje 219 euro, czyli 990 złotych. Cena nie wydaje się wygórowana, jak za tak futurystyczny gadżet. Trzeba jednak pamiętać, że tak naprawdę Nubia Watch nie oferuje nam wiele więcej, niż zwykłe opaski za 200 złotych (50 euro). Po prostu ma od nich większy ekran i ciekawszy styl. I to właśnie niesamowity wygląd, niczym z filmu science-fiction, powinien stać za decyzją o zakupie tego urządzenia. Wygląd – to największa zaleta tego urządzenia. Jakość obrazu prezentowanego przez AMOLED-owy wyświetlacz oraz jego czytelność – są również na wysokim poziomie. Nubia Watch cieszy również przyjaznym, prostym interfejsem (ale bez spolszczenia!), a także całkiem dobrymi osiągami akumulatora, który jednak mógłby ładować się nieco szybciej.
Zegarek dość mocno rozczarował mnie swą ograniczoną funkcjonalnością – szczególnie, że dałoby się ją znacząco poprawić zaledwie drobnymi modyfikacjami – choćby opcją odpowiedzi na powiadomienie. Dziwi mnie też mała moc wbudowanego głośniczka – może mój egzemplarz jest po prostu wadliwy…? W każdym razie, gdybyście zapytali mnie, czy poleciłbym Nubia Watch – odpowiem, że tak, ale jedynie w roli intrygującego gadżetu. W tej roli sprawdza się rewelacyjnie.
Wymiary: 125 x 41,7 x 14,4 mm
Kolory: czarny/zielony
Akumulator: 425 mAh
Procesor: Qualcomm Snapdragon Wear 2100 8909W
Pamięć: 1 + 8 GB
Łączność: Bluetooth 4.1, GPS/GLONASS/BEIDOU, Wi-Fi
Czujniki: Akcelerometr, żyroskop, ciśnienia, pulsu, geomagnetyczny
Szczelność: IP54
Kiedy Polak kupuje sobie pierwszą kamerkę samochodową? Zazwyczaj rozsądnie: po pierwszej stłuczce. Zazwyczaj zdaje nam…
Urządzenia elektroniczne bywają kompletnie do niczego, bywają nudne i poprawne, ale bywa czasem i tak,…
Gdy po raz pierwszy zobaczyłem projektor Samsung The Freestyle przecierałem oczy ze zdumienia. "Kolejna zabawka"…
Mój kolejny artykuł będzie poświęcony korzystnym dla Klienta smartfonom w cenie do 1000 zł w…
Jabra Elite 5 to najnowsze dzieło duńskiej firmy, które miało swą premierę podczas tegorocznych targów…
Głowy nie urywa? Sony XG300 sprawił, że biję się z myślami i martwię czy przypadkiem…