26.09.2018
NISI Prosories – czy warto mieć filtry fotograficzne do smartfona?
Miłośnicy fotografii zapewne znają i chętnie wykorzystują dodatkowe filtry, montowane na obiektywie lustrzanki. Ale obecnie, najczęściej fotografujemy przecież smartfonami… Czy to oznacza, że musimy rezygnować z używania filtrów? NISI przekonuje, że nie!
Zacznijmy może od tego, czym jest filtr i co nam daje? Filtr to po prostu dodatkowy, montowany przed obiektywem element optyczny, którego zadaniem jest zatrzymanie części światła trafiającego poprzez optykę na element światłoczuły. Kiedyś, bardzo popularne były filtry UV, które nie tyle zmieniały charakter zdjęcia, co zatrzymywały niewidzialne dla nas promienie UV, wpływające niekorzystnie na materiały światłoczułe. Matryce cyfrowe nie są już jednak tak wrażliwe na UV, zatem znaczenie tego rozwiązania zmalało. W użyciu pozostały natomiast różne filtry barwne, potrafiące bardzo mocno zmienić charakter ujęcia.
Powiecie, że podobne efekty umożliwia oprogramowanie aparatów czy smartfonów… Niekoniecznie, oprogramowanie nie jest w stanie zmienić pewnych rzeczy – ale fizyczny filtr – już tak. Przykładowo, zastosowanie filtra polaryzacyjnego pozwoli nam pozbyć się niekorzystnych przebłysków światła, choćby od falującej toni czy kropelek leżących na liściu. Dodatkowo, pozwoli wydobyć kolory, których nie „wyciągnęłoby” żadne oprogramowanie. Podkreśli błękit nieba, zarysy chmur i sprawi, że nie będą one przejaskrawione. O ujęciach tęczy nie wspomnę – fotografowana bez tego filtra będzie blada, a czasem niemal niewidoczna na zdjęciu, choć nasze oko doskonale ją dostrzegało. Z filtrem – zyska intensywność i błyśnie barwami.
Filtry szare – to najprościej ujmując „przyciemniacze” obrazu. Mogą mieć różną intensywność, a ich działanie docenimy w bardzo jasnym otoczeniu. Pozwolą nam podkreślić kolory, ale też pobawić się głębią ostrości. Tam, gdzie jest dużo światła, musielibyśmy zmniejszyć czułość, skrócić czas naświetlania, a i tak mogłoby się okazać, że musimy dość mocno przymknąć przysłonę. W ten sposób nie uzyskamy małej głębi ostrości, czyli ciężko będzie uzyskać np. ładny portret czy inne zbliżenie pierwszoplanowych obiektów z ładnie rozmytym tłem. Stosując filtr, zmniejszamy ilość światła trafiającego na matrycę, dzięki czemu możemy otworzyć przysłonę i rozmyć tło, zmniejszając głębię ostrości. W odróżnieniu od aparatów fotograficznych, w telefonach rzadko mamy możliwość sterowania przysłoną – ale jeśli nasz model to umożliwia, warto spróbować.
Szare filtry pozwalają też wydłużyć czas ekspozycji, choćby wtedy, gdy chcemy podkreślić na zdjęciu ruch – płynącą wodę, czy rozmyć światła mijających nas samochodów albo uzyskać efekt poruszonego tłumu. Podobną funkcję mają filtry połówkowe. Jak sama nazwa wskazuje, są przezroczyste tylko częściowo i pozwalają przyciemnić jedynie fragment kadru. Stosujemy je najczęściej przy fotografii krajobrazowej, np. by wyeliminować prześwietlenie nieba, a zachować dobre doświetlenie reszty kadru. Dzięki temu znów możemy pomanewrować czasem otwarcie migawki, by zamrozić ruch, względnie wpłynąć przysłoną na głębię ostrości.
W ostatnim z wymienionych filtrów najlepiej sprawdza się rozwiązanie z tzw. holderem – czyli specjalną ramką, w której montujemy filtr. Pozwala nam ona na dowolne ustawienie owego filtra, tak, by przyciemnić wyłącznie tą partię kadru, jaką chcemy. W przypadku filtrów nieruchomych, mocowanych na stałe na obiektywie, nie mamy takiej możliwości – najczęściej linia podziału filtra przebiega w połowie kadru – i koniec. A holder – pozwala to zmienić. Co więcej, dzięki holderowi możemy stosować różne filtry równocześnie – łącząc np. działanie polaryzacyjnego z połówkowym. I właśnie takie rozwiązanie – choć zmniejszone względem stosowanego w lustrzankach – proponuje NISI.
Czy to ma sens ze smartfonem?
Ale po co nam filtry w smartfonie?! Dokładnie po to samo, co w zwykłym aparacie fotograficznym! Jeśli któryś z opisanych powyżej scenariuszy fotograficznych zainteresował was – nie musicie z niego rezygnować tylko dlatego, że nie macie pod ręką aparatu! Przecież macie – w waszym smartfonie. A smartfon – zwykle przy sobie. Czasy, kiedy telefony robiły kiepskie zdjęcia, już minęły. Dziś już nawet tańsze telefony pozwalają uzyskiwać ujęcia o co najmniej dobrej jakości – a jeśli się trochę przyłożycie, efekty mogą być zaskakujące. Jak bardzo? Już wam pokazuję…
Pamiętacie powiedzenie, że to nie aparat robi zdjęcie, a człowiek? To prawda. Dlatego też uznałem, że najlepszym sposobem na pokazanie wam możliwości, jakie efekty można osiągnąć za pomocą smartfonu i filtrów NISI, będzie zaproszenie na nasze łamy artysty, eksperta w dziedzinie fotografii mobilnej, Mariusza Stachowiaka, znanego szerzej jako Oderwany.
Mariusz wyznaje zasadę, że najlepszym aparatem fotograficznym jest ten, który właśnie trzymamy w ręku. Podróżuje ze smartfonem i spontanicznie uwiecznia ulotne chwile – a efekty jego prac można podziwiać na licznych wystawach, nie dowierzając, że zrobiono je telefonem – i to wcale nie najdroższym.
Za moją namową, Oderwany wypróbował filtry NISI i podzielił się z nami swoimi wrażeniami. „Na bazie swojego doświadczenia przyznaję, że są one doskonałe do kreowania jeszcze lepszej fotografii za pomocą smartfona. Warto jednak podkreślić, że będą one dobre dla każdego, kto będzie w stanie wykorzystać ich możliwości” – opowiada Oderwany. Pierwszą i najważniejszą zasadą – jest zapomnienie o fotografowaniu w trybie automatycznym, szczególnie, gdy chcemy wykorzystać dobrodziejstwa filtrów przy długim czasie naświetlania. Większość nowoczesnych telefonów jest wyposażona w możliwość ręcznego zarządzania ekspozycją, czułością czy czasem otwarcia migawki, co pozwala „wydobyć” z telefonicznych aparatów zdecydowanie więcej, niż bezduszna automatyka. Zobaczcie sami…
Filtr polaryzacyjny
„Filtr polaryzacyjny daje mi możliwość wyboru, czy fotografując wodę na pięknej plaży, chcę pokazać to co pod nią, niwelując odbicie na tafli. Czyli coś, co bez filtra jest trudne do osiągnięcia” – opowiada Mariusz Stachowiak, autor książki „Piękne zdjęcia ze smartfona w zasięgu Twojej ręki”. Popatrzcie, o ile więcej szczegółów widać dzięki filtrowi – zdjęcie bez filtra po lewej stronie. W drugim z ujęć Oderwany zastosował dodatkowo szary filtr połówkowy, który pozwolił na podkreślenie dramatyzmu chmur.
A oto, jak filtr polaryzacyjny pozwala uzyskać pełnię barw i podkreślić kontrast kolorów przy zachodzącym słońcu:
Filtr połówkowy, szary
„Filtr szary połówkowy, wykorzystany w odpowiednim momencie, daje mi szansę bez problemu wydobyć charakter chmur” – stwierdza Oderwany. „To on pomoże bez problemu zniwelować różnicę światła pomiędzy niebem a ziemią, zaś dodając jeszcze do tego polaryzację stworzę zdjęcie, które będzie trudno odróżnić od zrobionego aparatem systemowym.”
I jeszcze kilka zdjęć, w których Oderwany połączył działanie filtra połówkowego z polaryzacyjnym:
Dodatkowe możliwości
To jednak nie wszystko, co umożliwiają filtry NISI. Dzięki nim możemy uzyskiwać naprawdę niebanalne, intrygujące ujęcia z zamrożonym ruchem. Dlaczego? Mariusz wyjaśnia: „Mogę uruchomić swoją kreatywność, przy tworzeniu zdjęć na długim czasie naświetlania, o porach dnia, które jeszcze niedawno były niedostępne. Teraz dzięki filtrom mogę ograniczyć ilość światła, wydłużając w ten sposób czas naświetlania, aby np. rozmydlić fale uderzające o kamienie. Te dwa zdjęcia pokazują to samo miejsce, ale w dwóch obliczach.”
I jeszcze inny przykład – po lewej zdjęcie bez filtrów, zaś po prawej z wykorzystaniem filtra połówkowego i polaryzacyjnego, które wydobyły kolejne barwy i pozwoliły uchwycić delikatną mgiełkę z rozpylonej uderzeniami fal wody, nadając zdjęciu klimatycznego, tajemniczego charakteru.
Swe wrażenia z użytkowania filtrów NISI Mariusz Stachowiak podsumował następująco: „Wykorzystując filtry NISI, mogę stwierdzić, że są one doskonałe dla osób, które używają swój smartfon jako narzędzie do fotografowania, a nie jedynie jako kolejny gadżet. Cieszę się, że producent postanowił wprowadzić swoje filtry również w segment fotografii mobilnej.”
Ja, choć nie jestem tak wytrawnym fotografem, jak Oderwany, również mogłem docenić korzyści płynące z wykorzystania filtrów. Spójrzcie choćby na parę poniższych zdjęć. Ujęcie po lewej zdaje się być blade. Chmury w tle są słabo widoczne, zieleń jest mało intensywna, a w górze widać flarę od słońca. Po zastosowaniu filtra polaryzacyjnego, zdjęcie po prawej stronie wyszło ciekawiej. Widać chmury w głębi kadru, a zieleń zyskała intensywność. Ślad słońca także zniknął.
Kolejny przypadek – to zastosowanie filtra połówkowego z polaryzacyjnym (filtrowane – z prawej strony). Jednym ruchem udało się zmienić klimat zdjęcia. Na niebie widać więcej szczegółów, łatwiej dostrzec, że za górami zachodzi już słońce. Udało się również wydobyć nieco więcej szczegółów, niwelując efekt unoszącej się w powietrzu wieczornej mgiełki.
Cztery ostatnie zdjęcia kryją jeszcze małą tajemnicę: zrobiłem je w trybie automatycznym, zatem – jak widzicie, nawet wtedy filtry „coś dają”.
Dlaczego akurat NISI?
A dlaczego akurat filtry od NISI? Firma ta jest światowym potentatem w dziedzinie optyki i filtrów fotograficznych. Rozwiązanie przygotowane na potrzeby urządzeń mobilnych nie różni się jakością i zasadą działania od filtrów przeznaczonych do lustrzanek. Zastosowano tu solidny klips i nakręcany holder, a filtry wykonane są ze specjalnego szkła, zapewniającego wysoką jakość obrazu i brak zniekształceń, charakterystycznych dla podobnych rozwiązań wykonywanych z tworzywa przez chińskiej fabryczki. Tu – mamy sprzęt mogący równać się klasą wykonania z profesjonalnym.
Zestaw jest solidny i naprawdę dobrze wykonany. Obawiałem się, czy mocowanie filtrów będzie pewne. Okazało się, że jest, choć z pozoru całość wygląda na delikatną. Nie powinno być również problemów z dopasowaniem. Uchwyt jest uniwersalny, możemy przypiąć go do telefonu z boku czy od góry – zależnie od położenia obiektywu aparatu. W zamontowaniu uchwytu filtrów nie przeszkadza nawet większość pokrowców – oczywiście pod warunkiem, że są rozsądnej grubości i nie powiększają drastycznie wymiarów telefonu.
Czy są jakieś minusy? Przede wszystkim, zestaw przystosowano do współpracy z pojedynczym obiektywem, a sporo smartfonów oferuje nam już podwójne. Jeśli dodatkowy obiektyw zajmuje się tylko cyfrowym rozmywaniem tła – nie ma sprawy, bowiem z filtrami zrobimy to samo, tylko lepiej… Ale jeśli w drugim obiektywie mamy tele czy szeroki kąt, niestety czeka nas mała niedogodność związana z przesuwaniem uchwytu za każdym razem, gdy przełączamy matryce. Niby drobiazg, ale jednak zajmuje czas, w którym możemy utracić ulotną chwilę. Kolejny detal, jaki mi dokuczał, to brak porządnego pokrowca. W komplecie mamy dodawany woreczek, ale nie jest on idealną ochroną dla szklanych filtrów. Wolałbym sztywne etui – szczególnie, że zestaw nie jest tani.
Komplet, jaki testowaliśmy z Mariuszem, kosztuje ok. 180 złotych. To sporo, ale pamiętajmy o wysokiej jakości produktu. Jeśli zamierzacie na poważnie bawić się fotografią mobilną, zestaw NISI nie będzie złą inwestycją – szczególnie, że jest uniwersalny i nie musicie go zmieniać, zmieniając smartfon. Z pewnością jest to lepszy zakup, niż tanie pseudofiltry z cienkiego tworzywa, jakie znajdziecie w chińskich sklepach…
Dziękuję Mariuszowi Stachowiakowi za pomoc w przygotowaniu artykułu. Więcej inspiracji w fotografii tworzonej smartfonem znajdziecie na www.instagram.com/oderwany.
Komentarze