24.11.2015
MyKronoz ZePhone: smartfon w zegarku. Czy to ma sens?
Inteligentne zegarki szturmem zdobywają rynek. Urządzenia te mają tyluż zwolenników, co przeciwników, podobnie, jak systemy, w jakich działają. Tizen czy Android Wear? A gdyby tak pójść pod prąd i upchnąć w zegarku normalnego Androida? Szwajcarska firma MyKronoz tak właśnie postąpiła i stworzyła ZePhone: zegarek, który właściwie jest miniaturowym smartfonem.
Przyznam, że już pierwszy kontakt z urządzeniem rozpalił mój gadżeciarski umysł aż do czerwoności. Musiałem wypróbować ten sprzęt! Zacząłem go używać… i chyba jednak wolę coś prostszego. Ale zacznijmy od początku.
MyKronoz ZePhone opakowany jest w atrakcyjne, przezroczyste pudełko – aż chce się je otworzyć. Otwieramy – i niemal od razu napotykamy pierwszy problem. ZePhone jest po prostu wielki. Koperta urządzenia jest pokaźna, dość gruba, o raczej prostym kształcie. Nie, zachwytów nad stylizacją nie będzie. Czarne tworzywo, proste kształty, silikonowy pasek – to nic porywającego. Są jeszcze wersje z kopertą w kolorze srebrnym lub miedzianym – ale nie widziałem tych odmian na żywo, zatem nie wypowiem się na temat ich prezencji.
Jestem pokaźnym gościem, zatem na szczęście urządzenie na mojej ręce prezentowało się całkiem znośnie. ZePhone okazał się nawet dość wygodny w noszeniu, niezbyt ciężki i dopasowany do ręki. Jakość wykonania – bez zarzutu. Obudowa złożona starannie, niezłe materiały, solidna klamra… Nie ma na co narzekać. To typowo męski sprzęt, w dodatku raczej dla facetów o gabarytach bliższych niedźwiedziowi. Rzut oka na specyfikację – i można przysiąść z wrażenia. Toż to po prostu smartfon! Mamy tu gniazdo na kartę microSIM (sprytnie ukryte w pobliżu mocowania paska), pamięć 2,3 GB, niemały wyświetlacz, głośnik, mikrofon, GPS, Wi-Fi, Bluetooth, 3G… i pełnowartościowego Androida 4.2. To nie żaden zubożony, prosty Wear – mamy tu normalny system operacyjny, taki, jak w telefonie. I podobne możliwości… Sklep z aplikacjami, przeglądarkę, odtwarzacz, e-mail, SMS-y… Dosłownie wszystko to, co znajdziemy w prostym smartfonie. Imponujące – ale czy użyteczne?
Mnogość możliwości jest zarówno zaletą, jak i przekleństwem tego sprzętu. Z jednej strony, powinniśmy się cieszyć, że mamy zegarek o tak niesamowitych możliwościach. I wierzcie mi, przez pierwszy okres użytkowania ZePhone sprawia naprawdę dużą frajdę. Można „pobawić” się różnymi funkcjami w kolejce do lekarza albo w zatłoczonym tramwaju. Można spowodować nagły opad szczęki u kumpli, a także zrobić wrażenie na jakiejś miłej niewieście. Można mieć pod ręką nie tylko czasomierz, ale i telefon oraz terminal internetowy. I co najważniejsze – wszystko to działa bez zarzutu. Przecież nie oczekujemy od zegarka, by był szybki jak flagowy smartfon. Nie oczekujemy, by miał wyświetlacz o rozdzielczości wyższej, niż nasz telewizor…
ZePhone to nasz mały, kieszonkowy smartfon – możemy wejść na Facebooka, obejrzeć coś na YouTube, posłuchać muzyki i poserfować po sieci. Mamy praktycznie to samo, co w telefonie – tylko w miniaturze. I tu pojawia się problem. Ekran ma przekątną 4 cm, czyli 1,57 cala. A teraz wyobraźcie sobie, że zmniejszacie pole klawiatury do takiego rozmiaru. Z ciekawości zmierzyłem wielkość pojedynczego wirtualnego przycisku: ma ok. 3×3 mm. Traf w niego palcem – a pamiętajmy, że ZePhone jest gadżetem dla dużych chłopców. A ci z reguły mają grubachne paluchy. Próbowałem stukać w ekran rysikiem, paznokciem – nic to nie dało. Zgoda, jak na swe rozmiary, panel dotykowy reagował nad podziw dobrze – ale by cokolwiek wpisać, musiałem się zatrzymać i unieść dłoń z zegarkiem ku górze. A potem mocno się wpatrywać i mozolnie celować literka po literce… Wszystkie pola interfejsu są równie małe i choć czcionka jest dość czytelna, obsługa tego urządzenia w ruchu nie jest łatwa. Na szczęście do skorzystania z podstawowych funkcji nie trzeba się już tak wysilać… Łatwo włączyć muzykę (ZePhone bez problemu współpracuje ze słuchawkami Bluetooth), łatwo tapnąć w ikonę i przeczytać SMS-a… Można nawet odpalić jakąś grę. Mimo wszystko, za sprawą rozmiaru urządzenia po pewnym czasie porzuciłem zabawę i sprowadziłem ZePhone do podstaw: telefonu i czasomierza.
W roli miniaturowej komórki, ZePhone spisuje się całkiem nieźle. Klawisze numeryczne są większe, więc wybranie numeru nie sprawia trudności. Czcionka jest wyraźna, łatwo więc przewijać listę kontaktów i stuknąć w ten potrzebny. Jakość rozmów… Zaskakująco dobra. Gadanie przez zegarek nie jest może dyskretne – ale np. podczas jazdy samochodem ZePhone okazuje się niezastąpiony. Głośnik brzmi donośnie i czysto, a mikrofon dobrze „zbiera” nasz głos. Jeśli zechcemy rozmawiać bardziej intymnie – bez problemu sparujemy zegarek z słuchawką Bluetooth. ZePhone sprawia, że nie musimy wyciągać telefonu z kieszeni… Ale zaraz! W ogóle nie musimy mieć ze sobą telefonu, jeśli mamy ZePhone! W odróżnieniu od klasycznych smartwatchy, gadżet MyKronoz w ogóle nie potrzebuje towarzystwa smartfonu – on przecież nim jest.
Nawigacja po menu jest prosta: mamy do dyspozycji dość precyzyjnie działający ekran dotykowy, a także aktywny panel pod nim oraz dwa przyciski. Wąski panel pod ekranem, stanowiący jego ramkę, pełni rolę klawisza „menu” oraz „wstecz”. Boczne przyciski mechaniczne służą do wybudzania urządzenia, a także wyświetlania ostatnich aplikacji i regulacji głośności.
A co z najbardziej pierwotną funkcją – czasomierzem? Zacznijmy od tego, że mamy tu nie tylko zwykły zegarek, ale i rozbudowany budzik, kalendarz, stoper… Czyli tak naprawdę w pełni funkcjonalny zegarek elektroniczny! Niestety, znów muszę ponarzekać. Urządzenie nie ma opcji wybudzania czujnikiem ruchu, zatem zwykłe uniesienie ręki z zegarkiem nie wystarcz, by sprawdzić czas. Musimy nacisnąć jeden z przycisków na boku obudowy. Dolny – odblokuje ekran i wyświetli nam pulpit, oczywiście z widoczną godziną. Górny, naciśnięty raz – wyświetli sam zegar. Przeciągając palcem możemy zmienić cyferblat – jest kilka do wyboru. Niestety, mój testowy egzemplarz cechowała dziwna przypadłość: wyświetlał godzinę, przy której ostatni raz był wybudzony ekran. Aktualna – pojawiała się dopiero przy przejściu na ekran główny, a zatem proste sprawdzenie czasu wymagało pełnego odblokowania wyświetlacza. Szukałem w ustawieniach, w menu – nie znalazłem jednak sposobu, by zmusić zegarek do poprawnej pracy. Zakładam jednak, że to przypadłość tego konkretnego egzemplarza.
Widząc ogrom możliwości zamkniętych w ZePhone nie oczekiwałem niczego dobrego w kwestii zasilania. Okazało się jednak, że ZePhone całkiem nieźle radzi sobie w codziennej eksploatacji. Można powiedzieć, że zachowuje się jak typowy smartfon. W trybie „telefonicznym” urządzenie jest w stanie wytrzymać cały dzień – oczywiście jeśli nie rozmawiamy zbyt długo i często. Jeśli wyjmiemy SIM i skupimy się jedynie na łączności Wi-Fi i podstawowych funkcjach (zegar, muzyka, kalkulator czy kalendarz), urządzenie wytrzyma i dwie doby. Zauważyłem, że bateria topnieje w oczach podczas aktualizacji aplikacji, warto zatem wyłączyć automatykę i aktualizować ręcznie – np. gdy zegarek podłączony jest do zasilacza. Baterię ładujemy wykorzystując styki na boku obudowy. Potrzebujemy oczywiście specjalnego adaptera, do którego podłączamy już typową ładowarkę microUSB. Ładowanie zajmuje w granicach 1,5 godziny. Niestety, pomimo braku klasycznego złącza microUSB w obudowie, zegarek ZePhone nie jest wodoodporny. W mojej ocenie to spory minus.
Czy zatem smartfon w zegarku ma sens? Obawiam się, że w takiej formie – niekoniecznie. Trochę szkoda, bo gdyby producent pokusił się o zmianę interfejsu, o przystosowanie go do niewielkiego przecież ekranu – mogło być rewelacyjnie. ZePhone ma wszelkie zadatki, by stać się naprawdę użytecznym urządzeniem. Oferuje to samo, co „dorosły” smartfon – a może być zawsze pod ręką… tfu, przepraszam: na ręce. W wielu okolicznościach sprawdziłby się znakomicie, gdyby tylko uprościć w nim kilka funkcji, jak choćby wprowadzanie tekstu. Zdaję sobie sprawę, że nie ma na to idealnej metody – nawet obsługa głosowa nie zawsze działa jak należy. Standardowy interfejs systemu zwyczajnie nie jest przystosowany do działania na tak niewielkiej powierzchni. Rezygnacja z niektórych funkcji urządzenia również byłaby tylko mniejszym złem – a nie ideałem. Prawdę mówiąc, nie mam pomysłu, jak chciałbym zmienić ten sprzęt – może niech zatem zostanie takim jakim jest…? Jeśli ktoś lubi takie gadżety, pokocha ZePhone od razu, godząc się z jego niedoskonałościami. Ja jednak – mimo wszystko – chyba wolałbym smartwatch z uproszczonym systemem. Pewnych rzeczy nie da się zminiaturyzować. I choć mój entuzjazm wobec ZePhone osłabł, wciąż uważam produkt MyKronoz za niezwykle interesujący. Cieszę się, że miałem okazję go używać, było to ciekawe doświadczenie. Dzięki niemu przekonałem się, czego tak naprawdę potrzebuję – czego i wam życzę.
Na koniec zapewne chcielibyście dowiedzieć się, czy warto wydać 200 euro na ZePhone. Powiem krótko – jeśli jesteście gadżeciarzami i lubicie zrobić czasem na kimś wrażenie – zdecydowanie tak. Jeśli chcecie mieć telefon zawsze pod ręką – po trzykroć tak. Jeśli nie lubicie nosić ciężarów w kieszeni, a potrzebujecie okazjonalnie zajrzeć do internetu, na Facebooka czy posłuchać paru ulubionych kawałków – także możecie rozważać zakup ZePhone’a. Jeśli jednak chcecie, by zegarek wciąż pozostał przede wszystkim zegarkiem – poszukajcie w ofercie MyKronoz czegoś prostszego. Mają modele i klasyczne, i nowoczesne, każdy znajdzie coś dla siebie.
Dane techniczne:
Łączność: Bluetooth 4.0, 3G, Wi-Fi, GPS
Wymiary: 62 x 40,5 x 13,5 mm
Waga: 63 g
Bateria: Li-ion 500 mAh
Wyświetlacz: 240 x 320 pikseli, 1,57″
Pamięć: 2,35 GB
Komentarze