Huawei FreeBuds 5
Urządzenia elektroniczne bywają kompletnie do niczego, bywają nudne i poprawne, ale bywa czasem i tak, że technologia ociera się o sztukę. Huawei w przypadku FreeBuds 5 popisał się nie tylko technologicznie, bo dźwięk z tych słuchawek jest ze wszech miar godny uwagi, ale również wspiął się na wyżyny dizajnu projektując estetyczny majstersztyk.
Bezprzewodowe słuchawki bluetooth Huawei FreeBuds 5 zaprojektowano z pełną pieczołowitością zarówno w kwestii dizajnu, jak i technologii – to prawda, ale warto na początku wiedzieć, że jeśli należy się do tej wąskiej grupy, która ze względu na kształt uszu może korzystać wyłącznie ze słuchawek dokanałowych, to uciecha ze słuchawek Huawei ograniczy się do korzystania stacjonarnego. Nadal wyglądają wtedy nieźle, a dźwięk jest równie dobry, ale nie pobiega się z nimi – to pewne, bo zwyczajnie wypadną. Silikonowe końcówki, które w liczbie 2 albo 4 (ja miałem 4, ale w dokumentacji są 2) zostały załączone do zestawu nieco ratują sytuację, ale tylko nieco. W takiej sytuacji lepiej pomyśleć o nadal dostępnych FreeBuds Pro 2 albo FreeBuds 5i.
Dla kogo zatem są FreeBuds-y w piątej edycji? Na pewno dla estetów, którzy chcą cieszyć się dobrej jakości dźwiękiem w niewielkich dousznych słuchawkach bezprzewodowych. Pchełki oferują całkiem porządny bas, jak również skuteczny system wyciszania szumów otoczenia. Mają opływowy kształt, ładnie wyglądają w uchu, występują w kolorze srebrnym, białym i czerwonym. Nie są niestety zupełnie wodoodporne, ale mogą się pochwalić stopniem ochrony IPX4, co powinno wystarczyć na deszcz, ale niekoniecznie na ulewę. Zdecydowanie odradzam je pod prysznic, bo teoretycznie strugi wody nie powinny im zrobić krzywdy, ale kondensacja już – i owszem, może.
Etui ładującego w ogóle nie wolno narażać na jakąkolwiek wilgoć! Stopień ochrony, również w przypadku smartfonów, zawsze radzę brać do siebie z dużą dozą sceptycyzmu. Nawet jeśli jest, zazwyczaj producenci zaznaczają w warunkach gwarancji, żeby nie narażać urządzeń na wilgoć i zapylenie. O, mam odpowiedni ustęp z dokumentacji: „Należy unikać korzystania z urządzenia w miejscach zakurzonych, wilgotnych i brudnych oraz w pobliżu źródeł zakłóceń magnetycznych.”
Na dziś, a mamy czerwiec 2023, Huawei FreeBuds 5 kosztują w sklepie producenta 699 zł bez względu na kolor. Eleganckie, dobrze grają, nieźle wyglądają w uchu. Można brać, jeśli cena wydaje się odpowiednia, ale powtarzam: jeśli ktoś używa wyłącznie dokanałowych, bo inne wypadają z ucha, to chyba lepiej zastanowić się trzy razy.
Słuchawki docierają do użytkownika w estetycznym pudełku z informacją o szybkim ładowaniu Super Charging, zapowiedzią do 30 godzin pracy na jednym naładowaniu baterii etui i porządnego basu. W środku znajdziemy bazę ze słuchawkami w kształcie spłaszczonego jajeczka, 4 dodatkowe silikonowe wkładki, krótki kabelek do ładowania USB-USB-c, a także wielojęzyczną dokumentację z drukiem jak zwykle tak drobnym, że czytelną jedynie przez lupę. Naprawdę lepiej pobrać dokumentację online. Jest dostępna na polskiej stronie producenta w dziale wsparcia – sprawdziłem. Jest wielojęzyczna, ale język polski jest oczywiście dostępny. Żeby w pełni skorzystać z funkcji oferowanych przez słuchawki można dodatkowo pobrać dedykowana aplikację Huawei AI Life, ale nie jest to niezbędne do działania.
Po otwarciu bazy, Huawei FreeBuds 5 powinny automatycznie przejść w tryb ładowania, ale jeśli tego nie zrobią, wystarczy nacisnąć i przytrzymać niemal niewidoczny przycisk z boku etui. Dioda zamruga na biało, a słuchawki będą gotowe do sparowania ze smartfonem. Łatwo je znaleźć na smartfonie, ponieważ zgłaszają się grzecznie jako Huawei FreeBuds 5. Parowałem z kilkoma różnymi urządzeniami, m.in z najnowszym flagowcem producenta: Huawei P60 Pro. Gniazdo ładowania etui umieszczono w jego dolnej części. Można oczywiście użyć załączonego do zestawu kabelka, gdy mamy pod ręką stacjonarnego PC-ta albo laptopa, ale znacznie wygodniej ładuje się zwykłą ładowarka przewodową.
Słuchawki można również naładować bezprzewodowo – i tu Huawei poleca swoje ładowarki, niemniej mam jedną ze starszych ładowarek bezprzewodowych producenta i… ładowanie nie działa. Nie działa również bezprzewodowe ładowanie zwrotne ze smartfona, ale informacje o tym znajdziemy w instrukcji. Poszukałem w dokumentacji i… cóż, są wersje etui z ładowaniem bezprzewodowym i bez ładowania bezprzewodowego. Zorientujcie się przed zakupem z którą wersją macie do czynienia.
Napisałem wyżej, że słuchawki trzymają na jednym naładowaniu 30 godzin, ale trochę podkoloryzowałem. Wytrzymują blisko tej wartości, ale bez ANC i z jednokrotnie naładowana bazą oraz samymi słuchawkami ładowanymi kilkukrotnie. Tzn. w głuszy z bazą naładowaną pod kołnierzyk i kilka razy wkładając słuchawki do etui dotrwamy do ok. 30 godz. Piszę „około”, bo rzecz zależy od głośności słuchania i dynamiki audio. Jednokrotnie naładowane słuchawki wytrzymują ponad 3 godz. z ANC. Bez – do 5 godzin.
Zazwyczaj mam problemy ze sterowaniem, ale tu się jakoś nauczyłem. Mizia się z dołu do góry albo z góry na dół żeby zwiększyć albo zmniejszyć poziom głośności – działa. Standardowe podwójne stukniecie to rozpoczęcie albo zakończenie odtwarzania albo połączenia telefonicznego. Też działa. Irytuje mnie włączanie i wyłączanie ANC, ponieważ polega na dotknięciu i przytrzymaniu słuchawki. Zanim umocuję pchełki w uszach, ANC włącza i wyłącza się przynajmniej kilka razy – ale takie już mam uszy, proszę się nie śmiać. Aaa – o tym czego nie słychać, informują komunikaty głosowe.
Słuchanie muzyki z Huawei FreeBuds 5 to czysta przyjemność, o ile słuchawki dobrze przylegają do naszych uszu. Producent chwali się ergonomią, ale tę można uzyskać tylko jako statystycznie znaczącą wartość, bo jak populacja wielka, tak kształt małżowin i kanałów usznych różnorodny. Tego się nie przeskoczy. Jeśli należy się do tej statystycznie znaczącej większości, trudno nam się będzie rozstać z FreeBudsami. Dźwięk jest czysty, soczysty, z ładnie podbitymi, ale nie przesadzonymi basami. Wysokie dźwięki nie są obcinane, a i w środkowym paśmie jest bardzo dobrze. – No przecież piszę, że czysta przyjemność. Głównie dzięki obsłudze LDAC i certyfikatowi Hi-Res Audio Wireless. Podczas rozmów telefonicznych jest bardzo dobrze: mikrofony zbierają, ANC wycisza hałas ulicy.
ANC w ogóle działa prawidłowo dzięki 3 mikrofonom i sieci Deep Neuron Network, ale w tej niszy produktowej normalne jest, że pewne zakresy częstotliwości są przepuszczane, bo nie da się wyeliminować wszystkiego. Tu również ogromne znaczenie ma dopasowanie słuchawek do ucha. Słuchawki są wyposażone w adaptacyjny korektor szerokopasmowy. Ma to oznaczać, że dźwięk jest dostosowywany w zakresie 100 Hz – 2 kHz w zależności od dopasowania słuchawek i natężenia dźwięku. Nie mam za bardzo pojęcia jak miałoby to być robione: magia chyba raczej niesprawdzalna organoleptycznie. Strzelam, że ta korekta jest oparta na czujnikach, ale jak działa – nie wiem. Nie mam niestety tak czułego ucha, żeby usłyszeć różnicę.
Według mnie tak. To nie są słuchawki nauszne ze znakomitym tłumieniem szumów jak np. Sony WH-1000XM5. To nieduże pchełki, w których projektanci postarali się, by niezłe osiągi muzyczne połączyć z atrakcyjnym wyglądem. To umieszcza Huawei FreeBuds 5 na półce z biżuterią w takim samym stopniu, jak na półce z gadżetami audio. Cena wydaje się dobrana optymalnie, choć warto oczywiście wypatrywać promocji zarówno w sklepie producenta, jak i u dystrybutorów. No – i trzeba mieć do tych słuchawek odpowiednie ucho, bo to naprawdę podstawa.
Kiedy Polak kupuje sobie pierwszą kamerkę samochodową? Zazwyczaj rozsądnie: po pierwszej stłuczce. Zazwyczaj zdaje nam…
Gdy po raz pierwszy zobaczyłem projektor Samsung The Freestyle przecierałem oczy ze zdumienia. "Kolejna zabawka"…
Mój kolejny artykuł będzie poświęcony korzystnym dla Klienta smartfonom w cenie do 1000 zł w…
Jabra Elite 5 to najnowsze dzieło duńskiej firmy, które miało swą premierę podczas tegorocznych targów…
Głowy nie urywa? Sony XG300 sprawił, że biję się z myślami i martwię czy przypadkiem…
Setty powinien rządzić na działkach, podwórkach i biwakach. Trochę późno, bo lato już się…