Sony WH-1000XM5
Nie zna życia albo żyje pod kamieniem, kto nie czuł nigdy potrzeby wyłączenia się choćby na chwilę z rzeczywistości. Spać – o zgrozo – nie zawsze można. Słuchawki na uszach też co prawda nie zawsze można mieć, ale częściej: można. Przez ostatnie 2 tygodnie miałem na uszach słuchawki Sony WH-1000XM5 i kształtowałem swoją rzeczywistość dźwiękową tak jak chciałem.
Sony WH-1000XM5 to ostatnie świetne bezprzewodowe słuchawki od japońskiego producenta, które zrujnują wasze kieszenie, ale za to pozwolą odpocząć w zgiełku codzienności tak skutecznie, jak niewielu innym urządzeniom się to udaje. A dopiero co pisałem o ich premierze. Kosztują około 2 tys. zł, ale dają sobie radę z ruchem ulicznym, pociągiem, wiatrem, a także z sąsiadką tłukąca schabowe na niedzielę tak, jakby jeszcze żyły.
Od wieków używam Sony MDR-100ABN, które są świetne pod warunkiem, że nie wieje zbyt mocno. Radzą sobie zazwyczaj z cała resztą popularnych zakłócaczy ciszy, ale z wiatrem nie bardzo. Porównując te modele zauważyłem mniej więcej w która stronę podąża Sony ze swoimi nausznymi zestawami BT, a jednocześnie zdziwiłem się, że w dziedzinie sterowania i jakości dźwięku to raczej ewolucja, niż rewolucja. Rewolucja nastąpiła z pewnością w kwestii wyciszania wiatru.
Pałąk najnowszego modelu jest bardzo cienki i w części dotykającej szczytu głowy do połowy wypełniony elastyczna gąbką. Dopiero nad każdą ze słuchawek miejsce gąbki zajmuje solidne wypełnienie trzymające obrotowy mechanizm słuchawki. Nie wiem jak będzie przy znacznie dłuższym używaniu słuchawek, ale mechanizm wysuwający nauszniki pracuje bez żadnych dodatkowych kliknięć. Każda ze słuchawek po wysunięciu pozostaje w tej pozycji bez większych problemów. Każda ze słuchawek obraca się również bezgłośnie i miękko w zakresie ponad 90 stopni, co pozwala nausznikom dopasować się do każdego kształtu głowy, a poza tym umożliwia łatwe przenoszenie słuchawek w pokrowcu załączonym do zestawu.
Gąbka w nausznikach szczelnie zakrywa ucho i jest przy tym odpowiednio miękka i elastyczna. Na pałąku odnajdziemy dyskretną czerwona kropkę znacząca prawy nausznik z gniazdem ładowania USB-C, a na lewym nauszniku odszukamy wszystkie przyciski sterujące i gniazdo jack pozwalające na zrobienie ze słuchawek bezprzewodowych – przewodowe.
Na obwodzie obu słuchawek widać podłużne wgłębienia za którymi zostały umieszczone mikrofony, a dokładnie 8 mikrofonów niezbędnych nie tylko do zbierania naszego głosu podczas rozmowy, ale również do eliminacji hałasu, gdy rozmawiamy przez telefon i odfiltrowania wszystkich irytujących dźwięków otoczenia, gdy słuchamy audio-booka czy muzyki. Prawdopodobnie to właśnie złożony system eliminacji hałasu z funkcją Auto NC Optimizer wpływa tak mocno na cenę urządzenia.
Praca 8 mikrofonów jest sterowana przez dwa procesory filtrujące dźwięki wysokiej i średniej częstotliwości, natomiast Auto NC Optimizer optymalizuje poziom redukcji hałasu w zależności od jego rodzaju w miejscu, w którym znajduje się słuchacz. Mogę nudzić oczywiście o tym, że Sony zastosowało pracujące w tandemie procesory V1 i QN1 HD plus przetwornik 30 mm, ale najbardziej interesuje mnie to, że po założeniu słuchawek rzeczywistość przestaje zgrzytać, skrzeczeć i marudzić, a ja mogę z czystym sumieniem wybrać jaki rodzaj dźwięku wpuszczę sobie w uszy, a jakiego tam nie chcę. Tego rodzaju kontrola nad rzeczywistością – wierzcie mi – jest nie do przecenienia. Sony WH-1000XM5 odcinają cały ten zgiełk natychmiastowo, skutecznie i pozwalają po prostu odpocząć. Czasem można po prostu założyć słuchawki z włączoną eliminacją hałasu i nie słuchać niczego poza kojącą ciszą.
Jeśli jednak już ktoś zdecyduje się czegoś posłuchać, to może posłuchać w HD i z kodekami LDAC, SBC, AAC i w dodatku przestrzennie z certyfikatem 360 Reality Audio. Co prawda bezprzewodowo mamy interpolację poprzez system DSEE Extreme, ale chyba nic lepszego do tej pory nie zostało wymyślone. Przewodowo jest jeszcze lepiej i warto to od razu sprawdzić, bo Sony dołącza do zestawu mniej więcej 120-centymetrowy przewód audio jack <-> jack z symbolicznie złoconymi stykami i bez oplotu. Aaa – rzecz wydaje się oczywista, ale na wszelki wypadek: tłumienia szumów można oczywiście używać również przy połączeniu przewodowym.
Podczas rozmów jest genialnie. Moi rozmówcy zapewniali mnie, że przy połączeniach z HD Voice dźwięk głosu jest czysty i bez dodatkowych „ozdobników” pochodzących z otoczenia – tak jakbym stał obok. Producent rzeczywiście chwali się „najlepszą na rynku jakością rozmów telefonicznych”. Jestem w stanie mu uwierzyć. Żeby odebrać rozmowę, gdy zestaw słuchawkowy jest podłączony przez BT do smartfona – w moim przypadku był to Huawei Nova Y90, ale słuchawki działają bez wzgledu na to czy to smartfon z Androidem czy iOS-em – wystarczy dwukrotnie szybko stuknąć palcem w płaski panel dotykowy prawej słuchawki.
Łączenie ze smartfonem jest błyskawiczne, dostęp do gniazd ładowania USB-C i audio 3,5 mm bezproblemowy. W zestawie brak ładowarki. Jest natomiast minimalistyczny kabel USB-C <-> USB do ładowania zestawu z komputera. Sony poleca ładowarki z Power Delivery o mocy 10 albo 18 W. Niski stan naładowania baterii (albo stan łączności BT) sygnalizowany jest przez diodę na lewym nauszniku. Z kolei dioda powiadomień na prawym nauszniku podczas ładowania świeci się na pomarańczowo.
Sterowanie elementami mechanicznymi wydaje mi się banalnie proste, ale korzystam wszak na co dzień ze słuchawek Sony. Na lewej słuchawce umieszczono włącznik połączony z przyciskiem parowania i osobno włącznik redukcji hałasu.
Komunikaty głosowe informują o parowaniu, niskiej pojemności akumulatora, a na prawej słuchawce mamy panel dotykowy umożliwiający sterowanie odtwarzanym dźwiękiem i to już nie jest dla mnie zbyt intuicyjne. W sumie za pomocą stukania i przesuwania palcem można kontrolować sporo opcji niezbędnych do słuchania bez wyciągania smartfona:
Sony WH-1000XM5 to zestaw wyglądający bardzo skromnie. Nie krzyczy na ulicy: „Mam słuchawki!”, natomiast jego jakość w zupełności rekompensuje wygląd brzydkiego kaczątka. Dla mnie również skromny wygląd jest zaletą.
Warto pamiętać, że słuchawki nie są wodoodporne i słuchanie muzyki w deszczu, pod prysznicem albo podczas ćwiczeń drużyn strażackich może źle się dla niego skończyć.
Mój stary zestaw dodatkowo się składał i miał kabel audio w oplocie, co uważam za wielką zaletę. Niemniej WH-1000XM5 mają odpowiedni pokrowiec do przenoszenia, a solidniejszy kabel można dokupić decydując się na słuchawki za 2 tys. złotych. Konstrukcja słuchawek wydaje się delikatna i wrażliwa na uszkodzenia mechaniczne, choć jednocześnie jest elastyczna, co ryzyko uszkodzeń niweluje.
Od strony wrażeń audio, rozmów i wyciszania hałasu zestaw słuchawkowy Sony można opisywać w samych superlatywach. To właśnie jego możliwości audio powinny zadecydować o ewentualnym zakupie, dlatego warto przed podjęciem decyzji posłuchać jakie możliwości Sony WH-1000XM5 oferuje. Ja mogę wyłącznie polecać, choć z moich przedpotopowych i niedostępnych już w sprzedaży MDR-100ABN nadal jestem bardzo zadowolony.
Kiedy Polak kupuje sobie pierwszą kamerkę samochodową? Zazwyczaj rozsądnie: po pierwszej stłuczce. Zazwyczaj zdaje nam…
Urządzenia elektroniczne bywają kompletnie do niczego, bywają nudne i poprawne, ale bywa czasem i tak,…
Gdy po raz pierwszy zobaczyłem projektor Samsung The Freestyle przecierałem oczy ze zdumienia. "Kolejna zabawka"…
Mój kolejny artykuł będzie poświęcony korzystnym dla Klienta smartfonom w cenie do 1000 zł w…
Jabra Elite 5 to najnowsze dzieło duńskiej firmy, które miało swą premierę podczas tegorocznych targów…
Głowy nie urywa? Sony XG300 sprawił, że biję się z myślami i martwię czy przypadkiem…