25.03.2016
Asus ZenWatch: Smartwatch w zachęcającej cenie
Asus ZenWatch został zaprezentowany jeszcze w ubiegłym roku – podczas wrześniowych targów IFA w Berlinie. Na możliwość wypróbowania go przyszło mi czekać dość długo – ale w końcu go mam i mogę podzielić się z wami wrażeniami z użytkowania.
Asus ZenWatch wyróżnia się na tle konkurentów, z którymi dzieli platformę systemową Android Wear. Smartwatch Asusa ma prostokątną kopertę, o dość miłej dla oka linii. Gdy patrzymy na niego z przodu, dostrzegamy, iż wyświetlacz ma dość szerokie ramki, a koperta nie należy do najmniejszych. To raczej męski sprzęt. Urządzenie zaczyna się podobać, gdy spojrzymy na nie bliżej: Obramowanie wyświetlacza ma ciekawy, prążkowany wzór, a jakość wykonania i montażu jest naprawdę dobra. Ekran chroni szkło Gorilla Glass 3, zaś korpus urządzenia jest stalowy. Asus ZenWatch najciekawiej prezentuje się z boku. Jest tam wyprofilowanie w kontrastowym kolorze. W moim egzemplarzu, we wgłębienie srebrnej koperty naniesiony był miedziano brązowy lakier, świetnie korespondujący ze skórzanym paskiem. Ale kto ogląda zegarek z boku?!
Wersja, jaką testowałem, była wyposażona w wysokiej klasy skórzany, brązowy pasek z solidnym zapięciem. Klamra nie jest zbyt cienka, ale ma za to mechanizm zabezpieczający przed przypadkowym odpięciem. Warto pochwalić łatwość wymiany paska. Mocujące go „teleskopy” mają „języczek” do uwalniania paska, a szerokość mocowań jest standardowa. Pasek ma spory zakres regulacji – dopasujemy go nawet do bardzo szczupłej czy muskularniejszej ręki.
Na spodzie koperty – trochę nietypowo – umieszczono włącznik. Klawisz służy wyłącznie jednemu celowi, mógł zatem zostać zamaskowany. Na „denku” zegarka znajdujemy także otworek mikrofonu oraz styki do ładowania urządzenia. Niestety, by napełnić baterię ZenWatch’a, musimy dysponować specjalną nasadką, do której możemy podpiąć zwykłą ładowarkę. Bez nasadki niczego nie zdziałamy, zatem nie wiem, co będzie, gdy ulegnie uszkodzeniu, albo ją zgubimy czy też np. zapomnimy zabrać w podróż.
Obudowa zegarka spełnia wymogi certyfikatu IP55 – a zatem nic się nie stanie, gdy zachlapiemy zegarek myjąc ręce. Nie należy jednak zanurzać go całkowicie, nie ryzykowałbym nawet zabrania go pod prysznic. Wyświetlacz zegarka ma rozdzielczość 320×320 pikseli i rozmiar 1,63 cala. Wykonano go w technologii AMOLED, możemy zatem cieszyć się obrazem o dobrej jakości. Jasność ekranu jest wystarczająca – nawet w słonecznie dni. Nie mam także zastrzeżeń do pracy panelu dotykowego i komfortu korzystania z interfejsu Android Wear.
Testowy egzemplarz pracował pod kontrolą systemu Android Wear w wersji 1.4. Nie będę kolejny raz zanudzał was opisem platformy i interfejsu – odsyłam do wcześniejszych recenzji. Dodam jedynie, że system doczekał się w końcu „spolszczenia” i z „OK Google” możemy wreszcie porozmawiać jak należy… To ogromny krok naprzód w dziedzinie popularyzacji platformy Android Wear w naszym kraju 😉 Zajmijmy się jednak działaniem Wear’a na tym konkretnym modelu. System działa sprawnie, zaś połączenie zegarka z telefonem za pomocą standardowej apki Google (którą także już opisywałem) jest proste. Nie ma problemu, gdy telefon współpracował już z innym zegarkiem: Aplikacja pozwala wybrać, z którym ma działać w danym momencie. Oczywiście nie ma opcji pracy z dwoma zegarkami, ale któż chciałby to robić…? Chyba tylko jakiś minister…
Mam wrażenie, że Android Wear na kwadratowym ekraniku jest „strawniejszy” – dość szybko przekonałem się do ZenWatch’a i jego wyświetlacza. Widać większy fragment interfejsu – i taki kształt – w przypadku obsługi dotykowej – zdaje mi się bardziej „naturalny”. Trzeba pochwalić Asusa za dodanie do systemu własnych, firmowych aplikacji. Wśród nich mamy np. „Remote Camera” – czyli sterowanie kamerą telefonu z zegarka, „ZenWatch Music” (odtwarzacz muzyczny) oraz „Remote Link” – do zdalnego sterowania komputerem. Jest także firmowa aplikacja fitnesowa – „ZenWatch Wellness”. Oprócz tego, Asus udostępnia dość ciekawą paletę różnych cyferblatów, a wszystkim możemy zarządzać z poziomu dedykowanej aplikacji ZenWatch Manager, działającej niezależnie od tej pochodzącej od Google.
W ZenWatch’u dodano też obsługę gestów. Powiadomienia możemy przeglądać tradycyjnie, przesuwając palcem po ekranie, ale można także robić to bezdotykowo – potrząsając nadgarstkiem do i od siebie. Podobnym ruchem, ale w jedną stronę, można przewijać treści. Szybkie opuszczenie ręki wybiera widoczną na ekranie opcję, zaś machnięcie w górę – cofa nas o pozycję menu wstecz. Energicznie wstrząsając dłonią, możemy wrócić do ekranu początkowego i zakończyć działania z zegarkiem. Gesty działają absolutnie bezproblemowo, sensor zegarka ma dobrze dobraną czułość. Nieźle działa również pulsometr, który umieszczono trochę nietypowo – na ramce ekranu. Pomiar wymaga dotknięcia dwoma palcami. Nieco gorzej ZenWatch’owi idzie liczenie kroków – ale nie spotkałem jeszcze dwóch sprzętów, których krokomierze wskazywałyby identyczne liczby. Powiedzmy, że otrzymujemy wynik „w przybliżeniu”.
Oczywiście, jak przystało na smartwatch, Asus ZenWatch pokazuje powiadomienia oraz mierzy czas. Ma także wszystkie „zegarkowe” funkcje, jak choćby stoper czy minutnik. To tak oczywiste, że niemal zapomniałem o tym napisać 😉
Niestety, podczas korzystania z zegarka zauważyłem, że dość często traci on połączenie ze smartfonem. By się upewnić, że nie jest to kwestia sprzętu, połączyłem ZenWatch ze smartfonem tej samej marki (Asusem Zenfone Max, którego równolegle testowałem dla mGSM.pl). Niestety, było tak samo, jak w przypadku połączenia z Samsungiem S6 Edge Plus, którego używam na co dzień. Połączenie traciłem średnio kilka razy dziennie – choć wcale nie oddalałem się z zegarkiem od telefonu. Bywało, że musiałem je przywrócić ręcznie. Podobnie, po wyłączeniu któregokolwiek z pary urządzeń – ponowne połączenie trwało dość długo. Moim zdaniem – zbyt długo, w porównaniu choćby z Gear S2 czy Huawei Watch. Na pocieszenie dodam jednak, że podczas kilkunastodniowej eksploatacji Asus ZenWatch ani razu nie wymagał restartu, ani razu nie zauważyłem nawet „przycinki” systemu. Może problemy z łącznością to kwestia zakłóceń…? Noszę ze sobą sporo różnej maści „bezprzewodówek…”.
Bateria? Tu kolejna pochwała pod adresem ZenWatch’a. Mój testowy egzemplarz – zależnie od intensywności użytkowania – pracował od półtora do dwóch dni – a właściwie dób, bowiem nie wyłączałem go na noc. Możemy zatem być pewni, iż nawet, gdy będziemy sporo się nim „bawić” – wytrzyma do wieczora. Niestety, ogromnym minusem urządzenia jest konieczność noszenia ze sobą nasadki do ładowania.
Asus ZenWatch można kupić już za 550 złotych. To naprawdę dobra cena, zważywszy na możliwości i prezencję tego urządzenia. Myślę, że mogę wam go polecić – ale zerknijmy na wady i zalety… Co mi się nie podoba? Ładowanie za pomocą specyficznej nakładki i brak możliwości prowadzenia rozmów głosowych z poziomu zegarka. Denerwowały mnie także problemy z łącznością… Przydałaby się pełna wodoszczelność – ale mogę się bez niej obejść. W ZenWatch’u jest jednak więcej rzeczy, które przypadły mi do gustu. Asus ZenWatch to raczej męski, ale dość elegancki zegarek. Jedynym „zgrzytem” w stylizacji jest szeroka ramka wyświetlacza.
Zegarek jest bardzo dobrze wykonany, ma ładny pasek z porządnym zapięciem. Kwadratowy ekran daje radę nawet w słonecznie dni, bateria również nie pozwala narzekać. System – cóż, ten dostarcza Google, ale warto odnotować, że ostatnia wersja Androida Wear zna już nasz język. Kolejnym elementem, o którym nie można zapomnieć, są własne aplikacje Asusa, które działają bez zarzutu i mogą okazać się przydatne. Podsumowując – Asus ZenWatch to bardzo przyzwoity, estetyczny, ale nie pozbawiony drobnych wad smartwatch, którego cena nie zwala z nóg. Myślę, że za 550 złotych można mu wiele wybaczyć. Warto.
Dane techniczne:
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 400 1.2GHz
- System operacyjny: Android Wear 1.4
- Pamięć: 512 MB RAM, 4 GB Flash
- Wyświetlacz: AMOLED 1.63″, 320×320, 278ppi
- Bluetooth 4.0, USB przez adapter, mikrofon, IP55
- Bateria: 1,4 Wh
- Wymiary: 51 x 39,9 x 7,9-9,4 mm
- Waga: 50 g + 25 g pasek
Komentarze