recenzje

Anker Soundcore Flare+ czyli fajny sposób na wydanie 400 złotych

Firma Anker, która niedawno wkroczyła oficjalnie na polski rynek, słynie głownie z produkcji powerbanków – ale ma swym portfolio również inne produkty, oferowane pod submarkami. Jedną z nich jest Soundcore, oferująca bezprzewodowe głośniki – i nie mogłem odmówić sobie wypróbowania jednego z nich – Flare+.

Anker to firma założona w 2011 roku przez Stevena Yanga w Kalifornii w USA, obecnie dostępna w ponad 110 krajach, mająca ponad 55 milionów użytkowników. Oferuje nie tylko zewnętrzne banki energii, ale też głośniki, słuchawki, projektory, zasilacze, a nawet automatyczne odkurzacze i urządzenia inteligentnego domu. Z powerbankami Ankera miałem już do czynienia, jednego z nich nawet używam na co dzień – i bardzo sobie go chwalę. Głośniki Anker to jednak dla mnie zupełna nowość. Czy okażą się tak dobre, jak powerbanki? Zobaczmy… A raczej posłuchajmy!

Ładny wygląd i wodoszczelność

Anker Soundcore Flare+ to większy brat modelu Soundcore Flare – w formie niezbyt dużego, ściętego u góry stożka o nieco zaokrąglonej podstawie. Większą część obudowy pokryto tkaniną (czarną lub szarą, jak w moim egzemplarzu), co wskazuje, że jest sprzęt raczej do użytku domowego. Mimo to, głośnik zaopatrzono w tasiemkę, pozwalającą powiesić go – choćby pod namiotem. I choć wygląd urządzenia na to nie wskazuje, sprzęt jest wodoodporny, ma certyfikat IPx7 – zatem deszcz czy opryskanie mu nie straszne. Można go nawet całkowicie zamoczyć – ale pamiętajmy, że potem osuszenie tkaniny trochę potrwa…

Górę obudowy wieńczy gumowa pokrywa, w którą wkomponowano najważniejsze przyciski sterujące. Te rzadziej używane – jak włącznik i klawisz parowania – są umieszczone na boku urządzenia. Obok nich jest też gumowa pokrywa, pod którą znalazły się porty microUSB do ładowania baterii oraz minijack pozwalający podłączyć telefon przewodem. Jest tam także klasyczne gniazdo USB – głośnik może stać się dzięki temu powerbankiem dla naszego smartfona!

Mocna bateria z niespodzianką

Wbudowany akumulator głośnika, o ile nie użyjemy go jako powerbanku, wystarczy na 20 godzin grania (według deklaracji producenta), a w praktyce, zależnie od ustawionego poziomu głośności, na minimum 10 do 15. Niestety, ładowanie trwa dość długo, niemal 4 godziny. Zasilacza w komplecie nie ma, trzeba posiłkować się ładowarką od smartfona.

Te światełka…

Spód Soundcore Flare+ ma antypoślizgową podstawkę, a wokół niej biegnie pierścień z białego tworzywa. Pod nim ukryto podświetlenie – może ono mrugać w rytm muzyki, na różne sposoby, w różnych kolorach – ale oczywiście można je też wyłączyć. Mogą także świecić stale – jeśli wolimy.

Jest aplikacja!

Proces parowania Bluetooth (aktywowany dedykowanym przyciskiem) przebiega typowo i bezproblemowo, a do towarzystwa Soundcore Flare+ możemy jeszcze pobrać firmową aplikację, która pozwala szerzej sterować podświetleniem głośnika, połączyć kolejny głośnik Soundcore, by grały razem, a także – co najważniejsze – zawiera korektor brzmienia. Są cztery predefiniowane ustawienia, a także możliwość wprowadzenia własnych. Z poziomu aplikacji można też zaktualizować oprogramowanie głośnika.

Dobre brzmienie, ale mam kilka zastrzeżeń

Pod względem jakości brzmienia Soundcore Flare+ nie rozczarowuje, ale pozostawia lekki niedosyt. Tym, co podoba mi się najbardziej, jest bas. Mamy go sporo, zważywszy na wielkość (kilkanaście centymetrów wysokości, 850 g wagi) urządzenia. Dodatkowo, bas możemy podbić za pomocą dedykowanego klawisza na górze obudowy (warto!) względnie korektorem z poziomu aplikacji. Warto wypróbować drugi ze sposobów, bowiem standardowe ustawienie głośnika jest nieco „zachowawcze”. Niewielka dynamika, okrojony bas i soprany, a średnica – ściśnięta jeszcze bardziej. Korekcja przywraca jednak brzmieniu klasę i jakość.

Po dostosowaniu dźwięku, Soundcore Flare+ zaczyna grać naprawdę przyjemnie. Do soczystego basu dołączają wówczas porządnie reprodukowane wysokie tony, a i średni zakres pasma zaczyna być eksponowany bardziej zdecydowanie. Tu po prostu trzeba „pobawić” się suwaczkami na ekranie telefonu i ustawić je wedle własnych upodobań. Finalnie – z brzmienia raczej będziemy zadowoleni. Nie polecam jednak przesadzać z poziomem głośności.

Duża moc

Soundcore Flare+ potrafi zagrać całkiem mocno, ale na pełnej parze zaczyna niestety delikatnie zniekształcać dźwięk. Potocznie mówiąc, zaczyna lekko charczeć. Nie przekroczywszy 80% mocy, posłuchamy wystarczająco głośno, a do tego również i czysto. Nie warto przesadzać, bo moc – jak na wielkość i cenę urządzenia, jest naprawdę solidna. Głośnik spokojnie wypełnia dźwiękiem 30-metrowy salon, a i na zewnątrz słychać go na sporym obszarze.

Dźwięk ma charakterystykę dookólną, rozchodzi się równomiernie wokół głośnika. Jeśli oczekujecie porządnej stereofonii, musicie kupić drugi taki sam głośnik i połączyć oba – za pomocą aplikacji – w parę. Nie było mi dane wypróbować tej opcji, ale podejrzewam, że para Soundcore Flare+ może naprawdę dać czadu…

Za 399 złotych – warto

Anker Soundcore Flare+ mnie nie zawiódł. Nie jest głośnikiem wybitnym, ale jak na zwą, wynoszącą 399 złotych cenę, gra naprawdę dobrze. Warto docenić wysoką moc, solidny akumulator i możliwość użycia głośnika do podładowywania telefonu. Stylizacja może się podobać, a wodoszczelność czyni urządzenie dość praktycznym w eksploatacji. Niektórym użytkownikom z pewnością spodoba się kolorowe podświetlenie, a wszystkim z pewnością przyda się dedykowana aplikacja z korektorem brzmienia. Najkrócej ujmując, Anker Soundcore Flare+ to dobry głośnik za mniej niż 400 złotych.

Adam Łukowski

Od 2000 roku współredagował jeden z pierwszych polskich serwisów WAP, tworzony przez Polski Internet Komórkowy. Tworzył autorskie treści do portalu WAP, zajmował się również informacyjną częścią serwisu. Współpracował z Tygodnikiem Angora, w którym prowadził stałą rubrykę pod hasłem "Cyrk Tygodnia". Wieloletni współpracownik nieistniejącego już Magazynu Nowoczesnych Technologii "Mobile Internet". Obecnie - od ponad 12 lat - publikuje w serwisie mGSM.pl. Codziennie dostarcza świeżą porcję wyselekcjonowanych newsów produktowych, publikuje również recenzje. Zajmuje się rynkiem telekomunikacyjnym, ze szczególnym uwzględnieniem segmentu telefonów komórkowych. Prywatnie - pasjonuje się motoryzacją i muzyką.

Recent Posts

Navitel R500 GPS – działa i ma GPS

Kiedy Polak kupuje sobie pierwszą kamerkę samochodową? Zazwyczaj rozsądnie: po pierwszej stłuczce. Zazwyczaj zdaje nam…

2 lata ago

Huawei FreeBuds 5 – gustowna biżuteria audio

Urządzenia elektroniczne bywają kompletnie do niczego, bywają nudne i poprawne, ale bywa czasem i tak,…

2 lata ago

Samsung The Freestyle – recenzja projektora innego niż wszystkie

Gdy po raz pierwszy zobaczyłem projektor Samsung The Freestyle przecierałem oczy ze zdumienia. "Kolejna zabawka"…

3 lata ago

Jaki telefon kupić do 1000 zł?

Mój kolejny artykuł będzie poświęcony korzystnym dla Klienta smartfonom w cenie do 1000 zł w…

3 lata ago

Jabra Elite 5 – recenzja słuchawek TWS

Jabra Elite 5 to najnowsze dzieło duńskiej firmy, które miało swą premierę podczas tegorocznych targów…

3 lata ago

Sony XG300 – głośnik bluetooth z wyższej półki

Głowy nie urywa? Sony XG300 sprawił, że biję się z myślami i martwię czy przypadkiem…

3 lata ago