19.03.2019
Huawei MateBook 13 – ultrabook idealny do pracy
Zgrabny, kompaktowy, elegancki, ze świetnym ekranem, otoczonym wąskimi ramkami. Notebook, który jest atrakcyjny z zewnątrz, ale ma równie atrakcyjne podzespoły. Nie zawiedzie pod względem wydajności i możliwości. Huawei w połowie marca zaprezentował nowe urządzenia z serii MateBook, które zdecydowanie zwracają uwagę i stanowią poważną konkurencję dla MacBooków. Huawei chce uzyskać z nimi taką samą popularność jak z modelami MateBook X (2017) i MateBook X Pro (2018) – tylko tym razem oferując urządzenie w nieco niższej cenie.
Budowa
Ultrabook ma klasyczny wygląd i jest dopracowany w najmniejszych detalach. Obudowa w ciemnoszarym kolorze wykonana jest z aluminium i wydaje się solidna. Design jest mocno inspirowany laptopami Apple’a – urządzenie wygląda zgrabnie i elegancki, ale mogą pojawić się zarzuty, (całkiem zresztą zasadne) że to chiński klon MacBook Air’a. Waży 1,3 kg – niby mało, ale jednak ręka odczuwa jego ciężar, gdy transportuje się urządzenie w torebce. W praktyce byłam nieco zaskoczona jego wagą – spodziewałam się, że będzie niższa. Po lewej stronie urządzenia – które jest naprawdę chude po złożeniu, zauważymy USB-C do ładowania, gniazdo słuchawkowe oraz diodę LED, która uaktywnia się, gdy urządzenie jest podłączone do ładowania. Po prawej stronie kolejny port USB-C – dodam od razu, że żaden z nich nie jest portem Thunderbird 3.
Od dołu widoczne są otwory głośników oraz podłużny rząd otworów, ciągnący się niemal przez cały panel – pod nim, po rozkręceniu obudowy, widać podwójny wentylator. MateBook 13 jest stosunkowo łatwo rozbieralny – po odkręceniu kilku śrubek typu torx (część jest widoczna, pozostałe ukryte pod gumowanymi stopkami) możemy rozmontować dół urządzenia i dostać się do baterii, układu chłodzenia czy dysku twardego.
Za dźwięk odpowiadają głośniki stereo wspierające Dolby Atmos. Są one umieszczone na dolnym, spodnim panelu, nie zaś nad klawiaturą (jak w MateBook X – wynika to z innego ułożenia podzespołów i obecności dwóch wentylatorów, które umiejscowiono w górnej części dolnego panelu – stąd inna lokalizacja głośników). Mimo to dają sobie dość dobrze radę, dźwięk jest donośny i czysty. Jak na umiejscowienie głośnika i rozmiary urządzenia oceniam ten aspekty pozytywnie, gdyby jeszcze bas był silniejszy, a maksymalny poziom głośności wyższy, obyłoby się bez zarzutów. No i zawsze pozostaje gniazdo słuchawkowe…
Wyświetlacz
13-calowy ultrabook ma wyświetlacz dotykowy w aspekcie 2:3 o wysokiej rozdzielczości i błyszczącym wykończeniu. Zajmuje on 88% panelu. Ostatnio używałam głównie laptopów i monitorów o panoramicznych proporcjach i mniej rozciągnięte proporcje były naprawdę przyjemną odmianą. O wiele wygodniej pracuje się wtedy z dokumentami i przegląda strony internetowe, ale gorzej mogą prezentować się nagrania wideo – zwłaszcza te o proporcjach 16:9 – z uwagi na spore czarne pasy z góry i z dołu.
W praktyce wszystkie materiały i gry wyglądają na ekranie MateBooka 13 znakomicie. Ultrabook oferuje dobrą kolorystykę i kontrast oraz wystarczającą jasność do pracy w różnych warunkach (maksymalnie 300 nitów). Touchscreen w wielu sytuacjach usprawnia pracę, do końca nie przekonuje mnie tylko błyszczący ekran, który może odbijać obiekty z otoczenia. Nad ekranem umieszczona została 1-megapikselowa kamerka do wideorozmów oraz czujnik do pomiaru oświetlenia, który odpowiada za dobór jasności ekranu w zależności od warunków otoczenia. Sam wyświetlacz jest wystarczająco jasny (jak na warunki domowe lub biurowe), ale lepiej od razu wyłączyć automatyczną zmianę jasności przy zmianie oświetlenia otoczenia. Osobiście funkcja ta jest dla mnie bardziej irytująca niż przydatna – nieustannie ściemniała mi ekran poniżej poziomu, który był dla mnie komfortowy. Huawei jest pod tym względem dość agresywny i przy pozostawionych ustawieniach automatycznych forsuje niską jasność ekranu, co pozwala zapewnić dłuższe czasy pracy.
Klawiatura i touchpad
Dotykowy ekran może służyć do obsługi systemu, ale podstawowy narzędziem pracy będzie jednak klawiatura i touchpad. W zawodzie dziennikarza i redaktora – czy ogólnie w zawodach, opierających się na produkowaniu tekstów – działanie klawiatury jest szczególnie ważne. W MateBooku 13 klawisze są niskoprofilowe, delikatnie podświetlone, a jednocześnie duże i wyraźnie oznaczone. Mają odpowiedni klik i działają relatywnie cicho. I, co najważniejsze, umożliwiają szybkie i bezbłędne pisanie. Oczywiście nie ma tu klawiatury numerycznej, producent zrezygnował też z klawisza Num Lock – osobiście mi to nie przeszkadza. Bardzo ciekawie rozwiązano też kwestię klawiszy F1-F12 i klawiszy funkcyjnych, odpalanych w kombinacji z klawiszem „Fn”. Producenci przyzwyczaili nas, że klawisze funkcyjne działają jako kombinacja klawiszy, a tymczasem Huawei zmienił jego działanie na „stałe”. Naciśnięcie Fn (sygnalizowane niewielką diodą na powierzchni klawisza) powoduje, że cały górny pasek działa w roli klawiszy F1-F12. Następne wciśnięcie klawisza „Fn”, powodujące wyłączenie diody, sprawia, że, klawisze tego paska działają w roli klawiszy funkcyjnych. Naprawdę jest to intuicyjne i przyjazne rozwiązanie. Podobna dioda znalazła się na klawiszu Caps oraz klawiszu wyciszenia mikrofonu (F7).
Pozytywną opinię mam też o touchpadzie, który generalnie mnie nie zawiódł. Dostarcza duży obszar roboczy, umożliwia dobry poślizg palca i jest precyzyjny – szkoda jednak, że nie wnosi jakiejś wartości dodanej. Z chęcią zobaczyłabym tu takie rozwiązanie, jakie wdrożył Asus w swoich najnowszych ZenBookach, w których przy pomocy skrótu na touchpadzie można wywołać klawiaturę numeryczną lub inne aplikacje.
System i oprogramowanie
Recenzowany ultrabook działa pod kontrolą 64-bitowego systemu Windows 10. Plusem jest to, że oprócz zwyczajowego softu, który dostajemy razem z Windowsem, Huawei nie dodał to żadnego bloatware’u. Całość działa szybko i płynnie, dotykowy ekran w wielu zastosowaniach sprawia, że korzystanie z komputera jest bardziej komfortowe. Dysk podzielony jest na dwie partycje: 80-gigabajtową partycję systemową oraz 381-gigabajtową partycję na dane. Systemowa powinna być, moim zdaniem, większa. Są też ukryte partycje OEM do przywracania systemu i celów diagnostyczno-naprawczych.
Wydajność i łączność
MateBook 13 raczej nie był planowany jako demon wydajności, ale nie można mu zarzucić, aby się ślimaczył lub dostarczał niewystarczającej mocy. Wprost przeciwnie, jak na mobilną i kompaktową jednostkę jest szybki i wydajny praktycznie we wszystkich zastosowaniach. No może nie sprawdzi się w najmocniejszych grach – ale dla graczy przeznaczone są inne, inaczej wyposażone stacje robocze (o odpowiednio wyższych cenach). Recenzowany model zasila najnowszy układ Intela, czterordzeniowy, ośmiowątkowy procesor i7-8565U o taktowaniu 1,8 GHz. Ma on zintegrowany układ graficzny, ale dodatkowo zamontowano w nim też z grafikę Nvidia GF 150 MX z pamięcią 2 GB. Nie jest to jakiś specjalnie wydajny układ, ale pozwoli na zagranie na przykład w World of Tanks.
W praktyce wszelkie aktywności, które na nim realizowałam, Huawei MateBook 13 wypełniał błyskawicznie. Podczas grania albo gdy potrzebna jest większa moc obliczeniowa możecie usłyszeć, jak do działania przystępuje podwójny wentylator, chłodzący procesor i kartę grafiki. Ten autorski system chłodzenia, nazwany Shark Fin 2.0, wykorzystuje dwa wentylatory, których praca jest zależna od siedmiu czujników temperatury. Przy pracy z tekstami lub podczas surfowania po sieci laptop pozostaje chłodny, ale przy innych aktywnościach może się zauważalnie rozgrzać. A najbardziej daje czadu, gdy gramy albo lecą na nim kolejne benchmarki. Niemniej na co dzień ani temperatura, ani płynność pracy, ani wydajność urządzenia nie powinna stanowić problemu dla większości użytkowników.
Huawei MateBook 13 wspiera najnowsze standardy komunikacji, umożliwiając szybki transfer danych w ramach połączenia z sieciami Wi-Fi oraz poprzez Bluetooth 5.0. Dzięki recenzowanemu ultrabookowi wreszcie miałam też okazję wypróbować wreszcie funkcję Huawei Share oraz nową funkcję One Hop, która pozwala na błyskawiczne połączenie komputera i smartfonu Huawei i przesyłanie między nimi plików (musi być oprogramowanie co najmniej w wersji EMUI 9.0) – faktycznie działa szybko i sprawnie, a, co najważniejsze, nie wymaga żadnych kabli.
Opakowanie i akcesoria
Istotnym dodatkiem jest adapter Mate Dock, dzięki któremu ultrabook wzbogaci się o dodatkowe złącza: HDMI, USB 3.0, USB Typ-C oraz VGA. Akcesorium jest kompatybilne z takimi urządzeniami jak Huawei Mate 10, Huawei Matebook X, Huawei Matebook X Pro, a także z innymi urządzeniami wspierającymi Displayport po USB-C. W zestawie znalazła się ponadto szybka ładowarka
Bateria i ładowanie
Urządzenie zostało wyposażone w akumulator o pojemności 3670 mAh i według zapowiedzi producenta, powinien on wystarczyć na jakieś 10 godzin pracy (no może nieco mniej, bo podany czas dotyczy wersji z i5). Optymistyczne dane producenta nie są aż tak dobre w praktyce. Udało mi się osiągnąć 7,5 godziny podczas pracy z edytorem tekstu i surfowania po internecie – z dodatkiem oglądania wideo i ściągania plików. Wychodzi na to, że nie udałoby mi się przetrwać z nim typowego dnia pracy.
Na plus zasługuje natomiast fakt, że ładowanie baterii laptopa nie zajmie wiele czasu – po 30-40 minutach od rozpoczęcia ładowania ogniwo wykazuje już około 56% stanu naładowania . Po godzinie jest już 87%, a 100% naładowania osiąga po następnych 40 minutach. Warto dodać, że spośród dwóch dostępnych portów USB-C tylko ten po lewej służy do ładowania.
Konkurencja
Huawei MateBook 13 ma potencjał, by stanąć do rywalizacji z takimi urządzeniami jak Dell XPS 13 czy MacBook Air. Od produktu Apple’a jest dużo tańszy, a Dellowi dorównuje pod względem możliwości i parametrów.
Cena
Urządzenie, które dostałam do zrecenzowania, jest najmocniejszą wersją ultrabooka, która dostępne jest na polskim rynku. Obejmuje procesor Core i7 8565U 8. generacji (Whiskey Lake), 8 GB RAM, dysk SSD 512 GB, do tego grafikę NVIDIA GeForce MX150 2GB i dotykowy ekran. Całość wyceniono na 5299 zł. Ale dostępne będą też dwie tańsze – i nieco słabsze wersje – MateBook 13 z procesorem Intel Core i5, 8 GB pamięci RAM, dyskiem SSD o pojemności 256 GB i zintegrowaną grafiką za 3899 zł oraz laptopa w takiej samej konfiguracji, ale z grafiką nVidia MX150 2GB – za 4199 zł.
Podsumowanie
Przez 2 tygodnie, podczas których MateBook 13 został moim głównym narzędziem pracy i rozrywki, napisałam na nim 3 testy (włącznie z tym, który właśnie czytacie), obrabiałam na nim zdjęcia, intensywnie korzystałam z netu (zazwyczaj nie schodząc poniżej kilku otwartych kart w przeglądarce), korzystałam z mediów społecznościowych i obejrzałam po kilka odcinków serialów Umbrella Academy, Doom Patrol i Titans. Nie odpuściłam mu też w kwestii grania. Woziłam go ze sobą do pracy – akurat mieścił się do torebki, a z uwagi na wystarczający czas pracy nie musiałam nosić dodatkowo ładowarki. I nie powiem złego słowa – sprawdził się we wszystkich zadaniach, które przed nim postawiłam.
Plusy:
- smukłość, rozmiary urządzenia
- wygodna, cicha, podświetlana klawiatura
- wygodne proporcje i parametry wyświetlacza
- dotykowy ekran
- wysoka wydajność
- cicha praca
- duży touchpad o wysokiej dokładności
- skaner linii papilarnych we włączniku
- szybkie ładowanie
- adapter Huawei Mate Dock w zestawie
Minusy:
- dostępne są tylko porty 2xUSB-C oraz mini-jack 3,5 mm – inne tylko poprzez adapter
- USB-C nie wspierają standardu Thunderbolt 3
- mało inspirujący design (ewidentnie nawiązujący do ultrabooka Apple’a)
- jasność ekranu, która może nie być wystarczająca przy mocnym oświetleniu zewnętrznym
- przeciętne czasy pracy (7-8 godzin)
- jakość frontowej kamerki (tylko 1 MP)
- brak czytnika kart pamięci
- cięższy niż się spodziewałam
Specyfikacja
Procesor: Intel Core i7-8565U
Grafika: nVidia MX150 2 GB
Pamieć RAM: 8GB LPDDR3 2133MHz
System: Windows 10 Home 64-bit
Opcje łączności: IEEE 802.11a/b/g/n/ac 2.4/5 GHz, BT 5.0, Intel 9560AC Wi-Fi
Dysk: GDDR5 512 GB NVMe PCIe SSD (Western Digital)
Ekran: 13 cali, 2160×1440 pikseli, dotykowy, ramki o grubości 4,4 mm
Bateria: 41,7 Whr
Inne: skaner linii papilarnych, mini-jack 3,5 mm, 2x USB 3.0
Waga: 1,3 kg
Strona oficjalna: Huawei
Komentarze