72 godziny bez telefonu i internetu
Dobrowolnie zgodzili się, aby przez trzy doby nie korzystać z telefonów komórkowych, komputerów, tabletów, gier online, a nawet telewizora. Gdyńscy nastolatkowie zgłosili się do udziału w eksperymencie, który miał pokazać, czy są uzależnieni od telefonów i nowoczesnych technologii. 72 godziny bez telefonu i internetu.
– Eksperyment udał się i spełnił rolę – zmagania młodzieży podsumowuje Maciej Dębski, pomysłodawca akcji i szef fundacji „Dbam o mój z@sięg”. – Eksperyment udowodnił, że trzy dni bez telefonu i internetu wywołują u młodzieży stan pustki, rozdrażnienie, gniew i złość. Pojawia się wyraźny tzw. syndrom odstawienia.
W ciągu tygodnia pomiędzy 14 a 20 marca 2016 roku każdy z młodych ludzi wybierał sobie trzy dni pod rząd, kiedy to odcinał się od sieci i wszelkich mobilnych urządzeń. Dwie trzecie uczestników eksperymentu to dziewczęta, mniej więcej po równo reprezentowane były podstawówki, gimnazja i szkoły ponadgimnazjalne.
Jeśli komuś nie udało się utrzymać w internetowej abstynencji, to w każdej chwili mógł sobie odpuścić, wracając do sieci i wirtualnej rzeczywistości. Miał prawo ponownie podjąć wyzwanie, jeśli zmieścił się w wyznaczonym tygodniowym terminie.
W ramach eksperymentu młodzież musiała także wykonać trzy dodatkowe zadania: umówić się z kimś na kawę lub herbatę bez użycia telefonu i internetu; porozmawiać z rodzicami lub dziadkami o czasach, w których nie było telefonów i internetu; jak również – wspólnie z koleżankami lub kolegami – przygotować plakat na temat uzależnień.
Baliśmy się, że nikt nie przyjdzie
Organizatorzy planowali, że w eksperymencie weźmie udział ok. 60 osób, zgłosiło się jednak znacznie więcej – na spotkaniu organizacyjnym pojawiła się ponad setka. Dlaczego przyszli? Część chciała podjąć wyzwanie i sprawdzić, czy da radę sprostać wymaganiom organizatorów; reszta chciała się przekonać, jak to jest żyć bez dostępu do internetu i wszelkich nowoczesnych gadżetów.
– Przyznaję, że na początku nie zdradzaliśmy wszystkich naszych planów – wspomina Maciej Dębski. – Po prostu baliśmy się, że nikt nie przyjdzie. Kiedy już na spotkaniu zaczęliśmy od informacji, że będą się musieli obejść bez telewizora, nie zrobiło to na nich większego wrażenia. Okazało się nawet, że niektórzy nie mają w domu takiego urządzenia. Brak gier online też jakoś przetrawili, przyjęli też do wiadomości informację o rozstaniu się z laptopem. Ale kiedy powiedzieliśmy, że mieliby spędzić trzy dni bez telefonu i dostępu do internetu, po sali przeszedł jęk zawodu. Kilka osób wstało z miejsc i wyszło. Większość jednak wróciła.
Z pamiętnika uczestnika
„Cały dzień bez problemu, znajomi pod ręką, kontakt ze światem. Po powrocie do domu ogarniałam rzeczy, które miałam do zrobienia i zamierałam, dosłownie. Nie wiedziałam, co ze sobą robić. Trochę czytałam książkę, poszłam do lodówki, wyszłam z psem. Ale czułam się samotna. Robiło mi się nawet smutno, byłam zdołowana” – to fragment dziennika jednej z uczestniczek.
Prowadzenie takiego pamiętnika było koniecznością i bardzo ważnym elementem eksperymentu. Uczestnicy musieli opisywać swoje wrażenia, odczucia i emocje, notować wszystko to, co było związane z ich trzydniową abstynencją. Spisywali, jak to wszystko znosili, jak się do całej akcji przygotowywali.
Część przystępowała do zadania „z marszu”. Byli także tacy, który w ostatniej chwili starali się wykorzystać to, co jeszcze mają – niejako na zapas. – Matka jednego z chłopców wspominała, że w sobotę poprzedzającą rozpoczęcie eksperymentu syn od rana do wieczora spędził przy komputerze – opowiada Maciej Dębski. – Inna z uczestniczek przyjęła strategię przyzwyczajania się – tuż po spotkaniu organizacyjnym zaczęła się przygotowywać, ograniczając stopniowo korzystanie z telefonu.
Młodzież miała wypełniać pamiętniki nie tylko w czasie trwania eksperymentu, ale także później. – Wiedzieliśmy, że ważne wnioski mogą się pojawić nawet po kilku dniach – zaznacza Dębski.
„Trzeciego dnia poszłam spać o godz. 19 i spałam do rana, bez budzenia się. Zazwyczaj sprawdzam telefon w nocy, nawet jak się tylko delikatnie przebudzę. W eksperymencie przesypiałam całe noce. Zauważyłam to dopiero teraz, po paru dniach” – to fragment dziennika kolejnej uczestniczki.
Kluczowa rola rodziców
Podczas trwania całego projektu młodzież miała do dyspozycji „analogową” kawiarnię. Tam mogła przyjść, zobaczyć się z organizatorami i innymi uczestnikami. Oko w oko – bez telefonów. Rozrywką były gry planszowe. Spotkania miały być przede wszystkim okazją do rozmowy. Bez smartfonów w dłoniach? Nie było to takie łatwe…
72 godziny bez telefonu i internetu
Kluczowy był drugi dzień eksperymentu, kiedy większość uczestników przeżywała prawdziwy kryzys. Maciej Dębski podkreśla, że bardzo istotna była wtedy reakcja rodziców lub opiekunów. Jeśli wspierali dziecko, udawało mu się przetrwać.
– Eksperyment zadziałał na całe rodziny – podkreśla Maciej Dębski. Część rodziców za bardzo wchodziła w swoją rolę. Niektórzy tak bardzo starali się pomóc swojemu dziecku, że wypełniali mu czas, nie dając mu szansy choćby na chwilę samotności. Inni z kolei sami czuli się niekomfortowo, nie mając łączności z dzieckiem. – Jeden z rodziców nie wytrzymał i poszedł do szkoły, aby sprawdzić, czy nic złego się nie stało – opowiada Dębski. Byli też tacy, którzy zauważali, że zaczęli zwyczajnie rozmawiać. „Ja po prostu mam czas, żeby pogadać z dzieckiem o pierdołach” – powiedziała matka jednego z uczestników.
Zdarzały się też postawy mało wspierające. Pojawiały się zdania „ty sobie nie dasz z tym rady” albo komentarze, że „to twój eksperyment i mnie do tego nie mieszaj”, wskutek czego jedna z uczestniczek – chcąc zachować uczciwość – musiała odwracać głowę, aby nie patrzeć na telewizor znajdujący się w pokoju rodziców, którego nikt nie chciał wyłączyć lub choćby przyciszyć.
„Dałam radę, tak jak zakładałam, tyle że z innym skutkiem. Nie sądziłam, że wyciągnę z tego takie wnioski. Dopiero po tych trzech dniach widzę, ile czasu idzie na marne. Po eksperymencie byłam na siebie strasznie zła, że siedzę i przeglądam ten internet i żyję życiem innych, ale z drugiej strony nie chciałam być do tyłu. Drugi dzień uważam za najlepszy – byłam wtedy najbardziej spokojna i nie myślałam tyle o tym, co się dzieje w sieci (…). Żałuję, że ten eksperyment trwał tylko trzy dni…” – to kolejne cytaty z jednego z dzienników.
Powrót do życia
„Chyba najgorszy był wieczór z powróceniem do «życia». Mnóstwo powiadomień, niespokojna noc. Włączyłam telefon o godz. 23 i źle spałam. Ciągle sprawdzałam, czy ktoś nie napisał, czy coś się nie dzieje. Dużo się wydarzyło, gdy byłam poza internetem, więc musiałam wszystko nadrobić” – pisze kolejna osoba, wspominając o tzw. cyfrowym wykluczeniu. Mówili o tym także inni uczestnicy oraz ich rodzice. „Moje dziecko musi być w sieci, bo musi być na czasie. Inaczej grupa je wykluczy” – twierdzili.
Eksperyment dobiegł do końca, organizatorzy zbierają dokładne dane, w tym wpisy z dzienników, rozmawiają także z uczestnikami i ich rodzinami. Nie dysponują jeszcze pełnymi danymi, nie wiedzą zatem dokładnie, ilu osobom udało się wytrzymać trzy dni bez telefonu i nowoczesnych gadżetów.
– Zastanawiam się, czy ja – gdybym wziął udział w takim eksperymencie – dałbym radę wytrzymać pełne trzy doby – głośno myśli pomysłodawca akcji Maciej Dębski. Nie ukrywa, że sam określa się mianem fonoholika, dlatego też zainteresował się tematem i zdecydował się na zorganizowanie takiego eksperymentu. Teraz analizuje dane i tłumaczy wszelkie materiały na język angielski – z prośbą o pomoc w przeprowadzeniu podobnych eksperymentów zgłosiły się do niego uczelnie z Kanady i Chin.
Fot. Agnieszka Janicka
Kiedy Polak kupuje sobie pierwszą kamerkę samochodową? Zazwyczaj rozsądnie: po pierwszej stłuczce. Zazwyczaj zdaje nam…
Urządzenia elektroniczne bywają kompletnie do niczego, bywają nudne i poprawne, ale bywa czasem i tak,…
Gdy po raz pierwszy zobaczyłem projektor Samsung The Freestyle przecierałem oczy ze zdumienia. "Kolejna zabawka"…
Mój kolejny artykuł będzie poświęcony korzystnym dla Klienta smartfonom w cenie do 1000 zł w…
Jabra Elite 5 to najnowsze dzieło duńskiej firmy, które miało swą premierę podczas tegorocznych targów…
Głowy nie urywa? Sony XG300 sprawił, że biję się z myślami i martwię czy przypadkiem…