31.12.2013
Pozwolenie na smartfona
Jako miłośnik i pasjonat nowych technologii coraz częściej dochodzę do wniosku, że niegłupim rozwiązaniem wzmagającym bezpieczeństwo młodzieży szkolnej oraz dorosłych, byłoby wydawanie pozwoleń na posiadanie smartfona…
Bliskie spotkanie pierwszego stopnia z daleką rodziną zaowocowało refleksjami rodem z państw totalitarnych. W meandrach mojego mrocznego umysłu urodził się pomysł wprowadzenia „pozwoleń na telefony”, gdyż wysłuchałem dramatycznej historii gimnazjalisty, którego rówieśnicy z klasy doprowadzili smartfonami do załamania nerwowego, a w efekcie postępującej nerwicy. Sprawą zajmuje się obecnie sąd rodzinny. Oczywiście dokuczanie rówieśnikom jest stare jak świat i nie pojawiło się wraz ze komórkami. Stały się one zwyczajnie nowym narzędziem w tego typu „relacjach”. Sądząc po statystykach socjologów, wybitnie ostrym i skutecznym. Zapewne przyznacie mi rację – nim upowszechniły się smartfony, bez wirtualnej kanonady szkolnej nienawiści, skala krzywdy jaką zajmowały się sądy rodzinne w tym kraju, była niewspółmiernie mniejsza, niż obecnie.
Już w myślach czytam Wasze komentarze: „Znowu analogowy ramolu upatrujesz zła w nowych technologiach”. Raz jeszcze podkreślę, że bez wątpienia, są one bardzo pomocne we współczesnym świecie. Kilka dni temu ten nasz świat obiegła wieść o sukcesie polskiej nauki, jakim jest grafen. Jak pewnie wiecie, w ogromnym zakresie z jego właściwości skorzysta branża nowych technologii, w tym rzecz jasna rynek smartfonów. Jeszcze bardziej płaskich, energooszczędnych… Ostrzejszych?
Słuchając opowieści o losie chłopaka, którego wizerunek rowieśnicy zniszczyli w szkole, zastanawiam się dlaczego nie uczynić smartfonów jeszcze bezpieczniejszymi, poprzez selekcjonowanie dostępności tejże zasilanej bateriami ostrej broni, w kilku prostych krokach. Młokos ze smartfonem w ręku i nieukształtowanym systemem wartości, notorycznie zubożanym w sieci, jest w mojej opinii równie niebezpieczny, jak niestabilny emocjonalnie osobnik spacerujący z odbezpieczoną bronią palną w tłumie…
Pierwszy krok upatruję w wyjęciu smartfonów z rąk młodzieży szkolnej. Ponieważ nie bez powodu w tym kraju wydaje się jeszcze pozwolenia na broń, takie same pozwolenia na smartfona, w drodze wyjątku (jakim byłyby np. bardzo dobre wyniki w nauce) wprowadziłbym dla uczniów starających się o zaawansowany technologicznie telefon. Podobnie jak samochody, smartfony takie otrzymywałyby coś w rodzaju dowodu rejestracyjnego, a ich właścicieli – rodziców- raz do roku prawo obligowałoby do dokonywania „przeglądów”, czy aby telefon w ręku ich dziecka nie zrobił nikomu krzywdy.
Możecie nazwać mnie zgredem, bucem lub jeszcze milej. Nie zmieni to mojego sposobu postrzegania zbyt zaawansowanej technologii w ręku dziecka, jakim jest nastolatek z gimnazjum lub dziecko z podstawówki. Brzytwa w ręku małpy nigdy nie będzie bezpieczna dla niej i dla jej otoczenia. Taką brzytwą we współczesnym świecie staje się smartfon. Z racji niedojrzałości emocjonalnej może być dla wspomnianych większym zagrożeniem niż pożytkiem. Dlatego właśnie zaawansowane telefony, bez specjalnych zezwoleń, powinny trafiać dopiero w ręce studentów. Ludzi, jak powszechnie wiadomo, ustabilizowanych emocjonalnie, rozważnych, poważnych…
Komentarze