05.02.2016
Ponownie otworzyli Archiwum X
To było w czasach, kiedy z redaktorem Łukowskim nosiliśmy na głowie włosy. 20 marca 1996 drugi program Telewizji Polskiej, rozpoczął emisję amerykańskiego serialu pt. „Z archiwum X”. Serialu o ludziach, którzy po prostu mieli ciekawe życie. Agent Mulder z przepiękną, młodą lekarką Scully, zamiast siedzieć na fejsie czy ze wzrokiem wbitym w smartfona, regularnie widywali się z kosmitami lub innymi enigmatycznymi jak WindowsPhone zjawiskami. Po dwudziestu latach kanał FOX powraca z serialem, dostosowanym do nowych czasów mentalnie i intelektualnie. Dominuje prościzna. Technologicznie też jest tak sobie…
Tak jak przeterminowanej konserwy nie należy otwierać i podawać do stołu, tak równie niezdrowym może być reaktywacja w FBI „Archiwum X”. Wydarzenie zgromadziło przed telewizorami, smartfonami, tabetami i monitorami 20 mln odbiorców, bo już trudno dziś napisać, że tylko telewidzów. Pierwszą refleksją po obejrzeniu dwóch nowych odcinków kultowego serialu z lat 90-tych, był oczywiście zachwyt nad urodą Gillian Anderson, potwierdzający tezę, że kobieta jest jak wino. Im dojrzalsze, tym lepsze. Mulder, czyli David Duchovny – też jak wino, tyle, że tanie. Na bazie siarki. Z coraz mniej atrakcyjną etykietą. Wypał aktorski aż szczypie w oczy. Oto na ekranie pojawił mi się starzejący się gadżeciarz, który nie dogoniłby otyłego gimnazjalisty, a co dopiero dotrzymał kroku kosmitom z Roswell czy zdobyczom nowej technologii. Tej ostatniej, jak dowiadujemy się z trzeciego odcinka, super agent FBI, nie dotrzymał. Pokonał go smartfon… Ale bez złośliwości. Chciałbym starzeć się jak on. Mimo, że w 1996 roku tablety producentom serialu się jeszcze wtedy nie śniły, a przynajmniej ja ich nie pamiętam nawet w łapach kosmitów, to komóreczkę agent Mulder (rety, zawsze mi to brzmiało jak murder) posiadał. Z charakterystyczną antenką. Była często lokowanym produktem. Doktor Scully także należała do kobiet nowoczesnych. W rolach głównych lokowały się także produktowo desktopowe komputery PC i przeróżne gadżety. Zwłaszcza dostępne wśród kosmitów. Dziś, cisza… Niech ktoś otworzy okno!!!
Oglądając z kotem pierwszy odcinek nowej serii, byłem we łzach dostrzegając wartkość akcji, nieprzewidywalność zdarzeń i dialogów. Kot też płakał. W trzecim odcinku, widząc jak starzejący się agent Mulder z rozumem całkowicie obezwładnionym przez jakąś fotoaplikację w smartfonie, gania z komórką za jakimś zielonym i kompletnie niegroźnym brzydactwem w slipach, zastanawiałem się, czy aby w mojej kawie nie ma ani kropli alkoholu. Lub czy z mózgu nie zrobił się kartofel. Gdzie tajemniczość? Gdzie thrillerowa atmosferka? Gdzie ciary na plecach? Gdzie zagadkowa fabuła? Innowacyjność technologiczną lokowaną w serialu przed dwoma dekadami, jego twórcom udało się bezdyskusyjnie ocalić. Owszem! W temacie muzycznym…
Rozczarował mnie powrót do „Archiwum X”. Scenariusz trzeciego odcinka nowej serii napisałby przeciętnie bystry gimnazjalista. O ile technologia dziś pozwala na wiele, a przede wszystkim ciąć koszty produkcji, bo nie trzeba wykonywać drogich efektów, tylko kilka osób musi wiedzieć co i jak kliknąć myszką w odpowiednich programach, tak „chcę uwierzyć”, że jak nie kosmici, to przynajmniej serial ten w końcu mnie za którymś razem porwie. Tymczasem, zastanawiam się, jakiego telefonu agent Murder… Morwell… Malware… Molder używał przed dwudziestoma laty, a jakiego używa dziś? O trapiących mnie dylematach, związanych z doktor Scully pisać Wam nie będę, bo nakrzyczy na mnie naczelny. Ale chcę uwierzyć, że…
Ja do teraz nie rozumiem…3 odcinka nowej serii. Byłem pewien, że to jakaś parodia czy pastisz, a po pierwszych 10 minutach – że to sen Muldera. Od czasu wygranej naszych z Niemcami na Narodowym, nic mnie tak nie zaskoczyło. Jeżeli 4 odcinek będzie w takim „stylu” – rezygnuję z oglądania.
Wojtku Mulder używa Nexusa 5 a Scully Nexusa 6:)