Quantcast

adplus-dvertising
Felietony Polskie e-piekiełko

12.07.2015

Polskie e-piekiełko

Prostowały mi się zęby, kiedy czytałem o pojawiających się „fanpejczach” i wpisach, łajających – o zgrozo – nieboszczyka. „Dobrze, że zdechł” napisał komentarz jakiś bezmózg pod wpisem o śmierci chłopaka.

Ta tragedia wydarzyła się kilka dni po tym, jak świat od Marcina Gruszki z Play dowiedział się o zniknięciu roamingu. Niestety, Marcin w wesoły sposób sprostował swoją myśl i odarł nas z marzeń. A przynajmniej mnie. Nie mogłem czytać jak internetowi buszmeni znęcali się nad sympatycznym rzecznikiem, który po prostu miał słabszy dzień. W ciągu kilku minut od wpadki Marcina, w internecie rozlały się wiadra hejterskiej żółci. W języku polskim, a raczej przypominającym polski. Lało się z tych wiader, jaki to niekompetentny jest z niego pracownik i gorzej. Naprawdę gorzej… Ocenianie i hejtowanie, to nasza wirtualna, polska specjalność. Nieliczne głosy rozsądku wypisywali prawdopodobnie jacyś kosmici, bo tacy wyrozumiali i obiektywni… I w języku polskim pisali, a nie po polskiemu… Ich normalne, tolerancyjne posty tonęły w falach hejtu. Niewielu rozumiało, że jest rzeczą całkowicie ludzką pomylić się, przejęzyczyć, dać plamę. Wiem to doskonale, jako praktyk różnych wpadek, koneser gaf i król sprostowań w przeróżnych tekstach. Ot, po prostu praktyk życia z gumową psychiką. Nie każdy ją ma, bo i nie każdy potrafi się z siebie śmiać. Temu nie służą współczesne media i nowe technologie, które każą nam lansować się w mediach społecznościowych. Nie ma Cię na Facebooku, nie żyjesz. Ale i nie do końca…

O ile wyciągam z pomyłek wnioski, bo jest sztuką uczyć się na swoich błędach, tak kompletnie nie przejmuję się hejtem ludzi małych lub małych lecz wysokich wzrostem. Dawno temu przestałem się przejmować opiniami zakompleksionych awatarów, bo dzięki uprzejmości polskiej policji, poznałem jednego z nich i przekonałem się, że wspomniane trole o awatarowej osobowości nie potrafią stanąć twarzą w twarz ze mną czy wspomnianym wcześniej Marcinem. Nie wiem, jak Marcin ale ja słowa przepraszam, za hejterstwo i opluwanie mnie w sieci, nie usłyszałem. Podobnie, jak nie usłyszał i nie usłyszy go już zahejtowany na śmierć 14-letni Dominik z Bieżunia. Prostowały mi się zęby, kiedy czytałem o pojawiających się „fanpejczach” i wpisach, łajających – o zgrozo – nieboszczyka. „Dobrze, że zdechł” napisał komentarz jakiś bezmózg pod wpisem o śmierci chłopaka. O memach poświadczających kompletny brak empatii nawet nie wspominam. W świecie, z którego zrezygnował Dominik, smartfon potrafi być batem. Narzędziem tortur, które można kupić tanio i bez zezwolenia oraz całkowicie bezkarnie używać nim na słabszych.

Dawno temu pisałem w mGSM.pl o pozwoleniach wydawanych na smartfony. Ileż batów dostałem od niektórych, zapewne zainteresowanych żywo tematem, którzy gdyby wprowadzić obowiązkową rejestrację urządzeń mobilnych i pozwoleń na nie, nigdy by takowych nie mieli. Podtrzymuję swoje zdanie na ten temat, bo zauważam, że im one więcej potrafią, im głębiej wdzierają się w naszą prywatność, tym większe szkody robią w ludziach i gorszymi informacjami zarzucają nas media. Z prostego powodu. Trafiają w ręce osób bez wyobraźni, bo o dojrzałości emocjonalnej nie wspominam. Kilka tygodni temu jeden z moich uczniów wyżalił mi się, że nie ma życia w szkole, bo rodzice zamiast nowoczesnego smartfona kupili mu za grosze starą nokię 2G. To wystarczyło, by nastolatek miał piekło ze strony rówieśników. Nie macie pojęcia, ile radochy sprawiła mu moja Nokia 3310, którą przypadkowo kupiłem sobie w tym samym czasie. Chłopak poczuł, że nie tylko on nie ma super-smartfona. – Nie miałbyś życia w mojej klasie z tym fonem… – skwitował.

Roaming nie zniknął, podobnie, jak tysiące podłych wpisów pod adresem Marcina. Wpisów autorstwa tych, którzy są nieomylni, bezbłędni i doskonali. Kolejarzom, mimo zaawansowanych technologii udało się sprawić, że z mapy świata zniknął im pociąg relacji Warszawa – Wiedeń. Na jakiś czas, ale zniknął. Tak samo, jak w przypadku roamingu, internauci błysnęli wirtualną nienawiścią wobec PKP. Z grona Polaków na zawsze zniknął zamordowany przez hejterów Dominik. Fakt ten również nie pozostał bez niestosownego komentarza omyłkowo nazywanych ludźmi.

By nie bać się myśleć, robić swoje oraz kochać, lubić i szanować inność, trzeba mieć w tym e-piekiełku naprawdę odwagę.

Poprzedni artykuł

Następny artykuł

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top