Quantcast

adplus-dvertising
Felietony Na siłownię tylko z ekranem!

07.03.2016

Na siłownię tylko z ekranem!

Grubszy i brzydszy ode mnie lekarz zrobił mi niedawno karczemną awanturę w gabinecie, że muszę natychmiast zacząć uprawiać jakiś sport. Ja, ktoś, kto na rzecz zdrowego snu, profesjonalnie unikał lekcji WF-u i aktywności fizycznej, nagle ma się stać sportsmenem… Ponieważ doktor straszył grabarzem i marudził mi same nieprzyjemne rzeczy, dla świętego spokoju, wybrałem się do siłowni. W środku, chłodnym spojrzeniem przywitało mnie kilku zmutowanych genetycznie osiłków z najnowszymi komórami w łapach.

Lękając się ich drwiących spojrzeń, starałem się skupiać uwagę na pięknych kobietach. Przychodziło mi to z nieopisaną łatwością, wszak panie prężyły się i wdzięczyły przy różnych maszynach do obróbki mięśni i tkanki tłuszczowej. Pomijając trening kardio, było to dla mnie bardzo niebezpieczne, bo widoki, jakich doświadczałem, powodowały skoki ciśnienia. Błyskawicznie uznałem, że siłownia nie jest dla mnie bezpiecznym miejscem. Albo wykończy mnie trener, albo pan Biceps, albo wdzięki kobiet.

Podczas morderczego kwadransa na siłowni, zauważyłem, że absolutnie wszyscy w tym przybytku mają poważny problem z uzależnieniem od ekranu. Jedna damulka w obcisłym body koronkowym cudem nie spadła z bieżni, bo zagapiła się w komórkę. Pan Biceps jedną ręką pompował jakieś wielkie ciężary, drugą gmerał kciukiem po ekranie wielkiego samsunga Galaxy. Nie wiem dokładnie jaki model, bo tak naprawdę guzik mnie to obchodziło. Inni mu podobni, co chwila zapychali swojego fejsa jakimiś selfie ze sztangą. – „To przed chwilą podniosłem!”. Jedni fotografowali drugich i zapychali bidne serwery Zuckerberga sztangami. Panie, choć ładniejsze, nie spocone i pachnące różą, to wcale nie gorsze. Co chwila focia leciała na fejsa i odczytywane były posty koleżanek, z hejtem w tle. Z moją retrokomórkową Nokią E71, nieznaczną otyłością brzuszną i ogólnie nieusportowionym ciałem, czułem się koszmarnie źle. Totalnie niedostosowany do nowych trendów w krzewieniu kultury fizycznej…

Pedałując najwolniej jak można, by nie paść na serce przez ten cholerny rower i widoki damskich pośladków, jakie ćwiczyły dwie ćwierkające na Twitterze panie, mocno i coraz głośniej drwiłem z tych wszystkich lansów. Świadomy wysokości swojej polisy ubezpieczeniowej, pozwoliłem sobie nawet zadrwić z pana Bicepsa, pytając go czy po zrobionej przed chwilą klacie, wstawi na fejsa dzisiejszy trening łydek, czy oszczędzi żenady. Zabił mnie wzrokiem. Ze dwa, albo nawet trzy razy. Ale nie dyskutował. Widać, bał się. Mięczak. Mimo wszystko, nie pójdę więcej na siłownię. Nie mam odpowiedniego smartfona, nie jestem biegły w Endomondo, a znajomi z fejsa widoku mojej klaty czy bicepsa mogliby nie dźwignąć. Jako jedyny nie gapiący się w ekran, czułem się pośród tych wszystkich spoconych ludzi niezwykle wyobcowany… Doszedłem do wniosku, że producenci sprzętu fitness powinni zacząć projektować jakieś specjalne uchwyty na smartfon czy tablet. Gdyby pan Biceps takowy uchwyt posiadał przy swoim atlasie, ćwicząc klatę, mógłby po ekranie swojego smartfona operować nosem, a nie studzić jedną z rąk. Jak taka niedorobiona będzie wyglądała później na fejsie?

O rety, znowu mi wyszedł nudny felieton…

AndroidekranFacebookgalaxyGSMSamsung

Komentarze

2 odpowiedzi na “Na siłownię tylko z ekranem!”

  1. Przemek pisze:

    takie uchwyty już są 🙂
    a felieton fajny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top