Quantcast

adplus-dvertising
Felietony iPad był trzeźwy

12.12.2014

iPad był trzeźwy

Nie ma tygodnia, żeby nie zatrzymał mnie patrol policji. Na prowokujące pytanie „czy wie pan co jest powodem kontroli?”, z miną wzbudzającą litość, odpowiadam: – „Pewnie to, że chcecie mnie lepiej poznać?”. Z reguły to działa, ale nie wtedy, gdy…

Wie pan, zainteresowało nas, co robi pan z rękami przy swojej twarzy. Prowadził pan w taki sposób, że mieliśmy wrażenie, że myje pan zęby. Bez wypluwania… – odpowiedział mi pan władza, który wysiadł z nieoznakowanego radiowozu i przerwał akompaniament harmonijką ustną, jakim umilałem sobie podróż w korku z utworem „Lucy Phere” zespołu T.Love. Nie chwaląc się, harmonijka ustna zakupiona niedawno za kilkanaście złotych zrobiła spore wrażenie na wielkim jak Guliwer i tak samo brzydkim policjancie. Jego jeszcze mniej urodziwy kolega z patrolu pochwalił się, że kilka tygodni temu spotkał wariata grającego podczas prowadzenia pojazdu na saksofonie. – Ech, wy muzykanci… Szkoda, że pianina nie wsadzicie sobie do samochodu! – zatroskał się nieszczerze i drwiąco mundurowy, zabierając się za wypisywanie mi mandatu. Nie wypisał, ponieważ litość wzbudziłem – jak to się teraz w Polsce mawia – „modelowo”. Do tego oznajmiłem mu, że mam pianino w aucie. Z dumą wyjąłem z plecaka iPada i odpalając aplikację Garage Band, rozbawiłem mundurowych. Niestety, nie wypadało robić zdjęć stróżom prawa bawiących się pianinkiem na iPadzie, ale widok ten długo zachowam w pamięci. Skończyło się na pouczeniu, że nie wolno w trakcie prowadzenia pojazdu absorbować rąk do czynności innych niż obsługa samochodu. Zero picia, zero jedzenia, zero obsługi telefonu, zero mycia zębów lub gry na instrumentach muzycznych. Nieludzkie, bo o ile zębów w samochodzie jeszcze nigdy nie szczotkowałem, to instrumentów w moim wozie dostatek… W sumie niepotrzebnie – zszokował mnie naczelny, gdy opowiedziałem historię w redakcji. – Wystarczy mieć iPhone’a, który jest w stanie zastąpić wiele z nich – nawet dęciaki – dobił.

Ponieważ sprzętu Apple’a nie używam, za wyjątkiem pierwszej deski do krojenia chleba z jabłuszkiem, zaciekawiony tym, jak iPhone może zastąpić jakikolwiek instrument dęty, poprosiłem o pomoc wujka Google i… No, może, cholera! Może! Czas wyrzucić na śmietnik instrumenty z samochodu, bo oto jabłkofon może stać się… harmonijką ustną! Tu, dosłownie ustną, bowiem po zainstalowaniu aplikacji Harmonica, dźwięki z iPhone’a wydobywa się poprzez dotyk warg do ekranu. Natychmiast pomyślałem sobie o dzieciach, które nigdy nie zobaczą na oczy prawdziwej harmonijki, a z jej dźwiękami będą kojarzyć jabłkofon. Przerażające! Z każdą kartą odsłanianą w Google, mój dramat się pogłębiał. Odkryłem, że iPhone może być trąbką, saksofonem, a nawet okaryną. Stek czujników za tym stoi. Nie przynudzając Wam, może być, niestety, każdym instrumentem…

Ponieważ jestem reprezentantem pokolenia Jarre’a i wielkim fanem zespołu The Prodigy, nie powinna mnie przerażać elektronika w tworzeniu muzyki i w jej odbiorze. Jednak gdzieś głęboko w duszy, zaczyna boleć mnie radosna twórczość i wiążące się z nią dyletanctwo smartfonowych kompozytorów. Ignorantów przerażająco zadowolonych z faktu, że miziając paluchami po ekranie tabletu czy smartfna, wyobrażają się w roli pianistów, trębaczy, saksofonistów, gitarzystów – o zgrozo – perkusistów! Najczęściej o funkcjonowaniu klikanych instrumentów pojęcia najbladszego nie mają. Jest też we mnie nadzieja, że apki te zachęcają ich do kontaktu z żywym, a nie wirtualnym instrumentem. Ale to tylko nadzieja, bowiem niedawno ojciec jednego z moich uczniów zapytał, czy musi kupić chłopakowi perkusję, czy ta na tablecie wystarczy. Umarłem. Aż boję się zajrzeć na YouTube, bo są tam już podobno całe zespoły grające na smartfonopadach, a ich „muzycy” i „skąpozytorzy” zapewniają, że bladego pojęcia o muzyce nie mają. Ale grają. Pocieszam się dalej, że nie dożyję czasów, kiedy smartfony i tablety zastąpią w muzyce żywe instrumenty. Co ja piszę! Już to się stało, więc czas mi umierać… Na własne oczy i uszy tego lata widziałem wesele, którego trzonem orkiestry był iPad i pijany wodzirej. Co budujące – iPad był trzeźwy…

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top