Quantcast

adplus-dvertising
Felietony Hamuj auto Kowalskiego kliknięciem

24.07.2015

Hamuj auto Kowalskiego kliknięciem

Im częściej czytam o pralkach z dostępem do internetu, esemesujących ekspresach do kawy i lodówkach, które w trybie online zrobią listy zakupów żywnościowych, zaczynam się bać. O to, że te i inne przedmioty będą całkiem myśleć za mnie, skoro już zaczęły…

Jeszcze kilka lat temu na łamach „Mobile Internet” zachwycałem się telefonami, które nie starały się myśleć za mnie. Dziś skłaniam się ku prostocie maszyn i urządzeń w moim życiu. Świadomie staję się pigmejem w świecie wielkich technologii. Rozprawiam na ten temat czasami w naszej redakcji z redaktorem Łukowskim, który nieustająco odsyła mnie do specjalisty od… wiadomo jakich problemów. Nim wyskoczę z redakcji na kozetkę, może Wy mnie zrozumiecie…

Kilka dni temu sąsiad nie mógł odjechać spod bloku swoją nafaszerowaną elektroniką nową furą. Nie kryję. Podobało mi się, że mógł przez specjalną aplikację w smartfonie komunikować się z szybami, lusterkami, radiem, nawigacją i ogrzewaniem postojowym w swoim aucie. Inteligentny samochód się przemęczył i potrzebował opieki trzech informatyków. Całowałem rdzewiejącą maskę mojej czerwonej skrzynki na listy z kołami, po tym, jak przeczytałem gdzieś na krańcach internetu, że wykształceni ludzie (nie mylić z mądrymi!), włamują się do nowoczesnych samochodów i z bogiem sprawa jeśli wyłączą w nich tylko radio czy klimatyzację. Oczywiście, nie chodzi mi o wariatów, którzy włamują się pod osłoną nocy, by Kowalskiemu w jego nowym aucie wyłączyć radio. Mam na myśli speców od obsługi klawiatury QWERTY, czyli hackerów, którzy potrafią włamać się do samochodów marki Jeep Cherokee i Chrysler. Hacker, podobno w widowiskowy sposób włamał się do systemu operacyjnego auta skomunikowanego z internetem i zabawiał radiem, klimatyzacją, wycieraczkami, skrzynią biegów oraz hamulcami. Brzmi słodziutko, prawda? Oczywiście koncern szybciuteńko wypuścił aktualizację softu i… No właśnie. Pobierz, zainstaluj, by ktoś przypadkiem nie zabił cię dla zabawy w prowadzonym przez ciebie samochodzie. Brzmi jak majaki pacjenta oddziału zamkniętego w rasowym psychiatryku. Ale to nasze czasy i obawiam się, że nie tylko wymienione marki mogą mieć problemy z bezpieczeństwem. Śmiem twierdzić, że także kierowcy innych, przesadnie inteligentnych samochodów, nie powinni czuć się zbyt bezpiecznie w swoich maszynach. A to może iść dalej i tylko z tego względu, że chcemy żyć (teoretycznie) wygodniej i np. zamykać szyby w samochodzie smartfonem.

Wyobraźmy sobie lodówkę, do której włamuje się hacker. Nie, żeby się najeść, lecz by np. rozmrozić jedzenie. A gdyby tak nasza pralka padła ofiarą hackera? O ekspresie do kawy, który SMS-em przypomina właścicielowi o kończącej się kawie nie wspomnę. Czekasz na ważną wiadomość, a tu Kup kawę! Kup kawę!. I tak co dwie minuty. Kolega kiedyś korespondował tak namiętnie ze swoim systemem alarmowym w domu. Bardzo komplikujemy sobie życie tym wirtualnym, mobilnym, pozornym ułatwianiem go sobie. Pilnowanie tej całej elektroniki zżera nam od groma czasu, a w końcu – tracimy do niej zaufanie. Piszę za siebie, bo już kiedyś straciłem. Podejrzewam, że gdyby samochód któregoś z Was zaczął nagle hamować, bo jakiemuś wykształconemu (nie mylić z mądrym) wariatowi śliniącemu się niezdrowo przed monitorem się tak zachciało, szybciutko utracilibyście zaufanie technologii. Rzecz jasna, ułatwiającej życie…

Mam to szczęście, że do mojej świadomie wybranej taczki z radiem, kierownicą i manualnie opuszczanymi szybami nie włamie się nawet całe sympozjum hackerów. Byłoby to porównywalne z zajściem w ciążę przez mężczyznę…

Poprzedni artykuł

Następny artykuł

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top