Quantcast

adplus-dvertising
Felietony Dookoła sami fonoholicy!

04.10.2013

Dookoła sami fonoholicy!

W życiu każdego mężczyzny, tak się czasami zdarza, że traci się głowę i… pozostawia telefon komórkowy w pracy. W najświętszym spokoju. Wiąże się to z tym, że nieświadomy tego człowiek sam w cudownie prosty sposób odzyskuje spokój…

W ciągu dnia a czasem nocy ów spokój burzy co jakiś czas pikająco-dzwoniąca komórka. Kiedy już ten błogi stan mnie ogarnął, akurat byłem w drodze do domu. Zorientowałem się, że na werblu zostawiłem komórkę. Największym zaskoczeniem dla mnie było, że pomyślałem wtedy, chyba pierwszy raz w życiu: – A niech sobie tam leży do jutra. Świat się nie zawali. Następna myśl, to: – Cholera, a może jednak się wrócić? Może ktoś się chce do mnie dodzwonić? Ale już kolejna myśl przyniosła spokój: – Niech sobie tam smacznie śpi. Kiedyś ludzie nie mieli komórek i żyli. Jadę do domu…

Wrzuciłem piąty bieg, radio raczyło mnie znakomitymi kawałkami legendarnego zespołu Deep Purple, na następnym skrzyżowaniu ku radości dwóch pań z żółtego garbusa śpiewałem z zespołem Manhattan Transfer. Później, pod domem, radio zaatakowało mnie bez ostrzeżenia Marylą Rodowicz, więc pośpiesznie zmieniłem stację, licząc na to, że za chwilę ukoję cios w psychikę w ramionach Szanownej Małżonki, która przywita mnie ciepłym słowem, kolacją…

Dlaczego do cholery nie odbierasz telefonu! Pięć razy do ciebie dzwoniłam! W domu ciągle gapisz się w tą komórkę i ciągle z kimś piszesz, albo coś piszesz, a jak dzwonię, to nie odbierasz?!!! – powitała ciepło i gromko. Jak to kobieta… Kot, łajza, do wyskokowych atrakcji niby kamrat, a także zdawał się zawodzić coś pod wąsem, jakoby wyrażał swoje niezadowolenie z tytułu pozakomórkowej egzystencji swojego pana. Do pieca dołożyła Szanowna Teściowa, która w sposób dyplomatyczny, aczkolwiek ciepły, wyraziła zaniepokojenie nieodbieraniem telefonu. I tak sobie pomyślałem, bez werbalnych akcentów, po których mógłbym dostać cios w potylicę, albo nawet dwa: – I to niby ja jestem fonoholikiem? Raz człowiek w robocie telefon zostawi i cały świat wariuje!

Nie macie pojęcia, jak mi dobrze było bez telefonu wieczorem. Nikt nie marudził SMS-ami. Wiele razy zdarzało mi się zapomnieć o telefonie, pozostawić go na krótki czas, ale nigdy na tak długo. Potrafię wyłączać komórkę, ale… Nigdy jeszcze nie było mi tak dobrze z tego powodu, że jestem poza smyczą. Nigdy nie miałem w tak głębokim poważaniu tego, czy ktoś się do mnie dodzwoni, czy nie. Jeśli ma sprawę ważną, dodzwoni się jutro, albo zaatakuje telefon Szanownej Poślubionej. Gdy już agresja wspomnianej opadła, sama zauważyła nieco złośliwie – jak to żona, że nawet dobrze jest gdy gapię się w nią, a nie w telefon. I kot zyskał, bo poświęciłem mu więcej uwagi. Słowem, życie bez komórki coraz bardziej mi się podoba.

Ale nie tym, którzy próbowali się do mnie dodzwonić. Rankiem znalazłem telefon w swoim studiu pod bębnami. – Musiał nieźle wibrować, że spadł z pochylonego nieznacznie werbla – pomyślałem, zanim jeszcze zauważyłem 17 nieodebranych połączeń (nie licząc tych od Szanownej Małżonki), 8 SMS-ów i naście powiadomień na Facebooku. Zacząłem żmudny proces przedzierania się przez to, co nie zabiło mojego wieczoru. Nie dacie wiary – pięciu znajomych zapomniało po co do mnie dzwoniło, zapewniając, że jak im się przypomni, to oddzwonią. Jeden chciał pożyczyć wiertarkę. Jedna z koleżanek strzeliła focha, że nie odbieram od niej telefonu, ani nie odpisuję na SMS-y, nie dając wiary, że mogłem zapomnieć telefonu. Po nocy dzwoniło i pisało do mnie kilku zaprzyjaźnionych muzykantów, którzy znaleźli się w stanie radykalnego rozweselenia, co wskazywałoby na stan odmiennej świadomości. – Dookoła sami fonoholicy! Bez telefonu żyć nie mogą! Co dziwne nie tylko bez swojego, ale także bez mojego!

Dziś też zapomnę ze studia komórki! Niech sobie dzwoni choćby sam papież albo Mick Jagger.

Poprzedni artykuł

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top