Quantcast

adplus-dvertising
Felietony Czytać to dziś wielka sztuka…

24.03.2014

Czytać to dziś wielka sztuka…

Czasami coś czytam. Nawet ze zrozumieniem. Czasami książkę. Czasami gazetę. Czasami to, co wypluje komputer pokładowy samochodu, informując o… błędach telefonu i braku karty SIM pod maską…

Zdębiałem, kiedy na skutek jakichś zwarć w instalacji nafaszerowanego elektroniką cudu włoskiej myśli technicznej, na wyświetlaczu komputera pokładowego mojego auta wyświetlił się komunikat o braku karty SIM. Nie tylko ludzie świrują na starość, ale maszyny również. Tego, że świrujące telefony żyją swoim życiem, doświadczyłem. Ale że samochód mi zwariuje? Z początku myślałem, że to jakiś głupi żart moich kolegów z warsztatu, którzy od lat pastwią się nad moją motoryzacyjną ignorancją, lecz po krótkiej rozmowie z nimi dowiedziałem się, że nie był to żart. – Fiaty Stilo Abarth były wyposażone w moduł telefonu GSM, ale nie twoja padlina z wersji tych najubożej wyposażonych!!! – grzmiał w słuchawce mechanik. W jaki sposób komputer pokładowy ubzdurał sobie, że znalazł błędy w urządzeniu, którego nie ma w tym samochodzie? W dwóch serwisach mądrzy panowie rozłożyli bezradnie ręce, nie kryjąc radości z faktu, że moja wersja padliny stała się dla nich niezłą zagadką. Komputer zwariowanego samochodu zmusił mnie do przesiadki na autobusy. Te z czasem zaczynam co prawda postrzegać jako domy wariatów na kołach, ale i kopalnię tematów…

Drugiego dnia moich wiosennych podróży, na wprost mnie usiadła młoda dama w bluzce z bardzo interesującym wzorkiem. Tak ciekawym, że wprost nie mogłem od niego oderwać oczu niemal przez całą podróż do redakcji. Zamiast jak większość jadących ze mną ludzi gapić się w ekran telefonu, wnikliwie studiowałem dzieło sztuki. Piękna kobieta czytała „Zbrodnię i karę” Dostojewskiego. Nie w postaci e-booka lecz papierowej cegły, którą trzymała na zgrabnych kolanach. Powinienem napisać, że usiłowała czytać, gdyż po tym jak otworzyła książkę na konkretnym rozdziale, przez 30 minut wspólnej podróży nie poznała nowych losów Raskolnikowa, bo nie udało jej się przerzucić strony. Wszystko przez smartfona, którym profanowała wielkie dzieło literatury. Kiedy tylko zaczynała czytać, co chwila ktoś do niej albo pisał, albo dodzwaniał się z sukcesem. Kiedy z dziennikarskiego obowiązku, zaintrygowany nie tylko wzorkiem na bluzce, ale przede wszystkim utrudnieniami w przyswajaniu literatury, zapytałem współpasażerkę, czy aby jest szcześliwa żyjąc w takim rozproszeniu, dowiedziałem się, że jestem chamem. W literackim stylu dodała też, żebym sobie pobiegał. No cóż. Nie takie pochlebstwa się o sobie słyszało…

Łatwo jest wymagać od innych i wytykać innym. Uświadomiłem to sobie po powrocie do domu, usiłując przeczytać w spokoju ulubiony magazyn coachingowy. Co chwila ktoś dzwonił, albo przypominał o sobie w formie SMS-a lub powiadomienia na Facebooku. Nie jest łatwo czytać coś w dzisiejszych czasach. Kiedyś wyłączałem telefon tylko na noc. Od niedawna robię to samo na czas lektury.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top