25.06.2016
Ani słowa o Brexit!
Smacznie spałem, kiedy w internecie ważyły się losy Europy. Wypracowałem sobie model działania w życiu, polegający na nieprzejmowaniu się sprawami, na które nie mam bezpośredniego wpływu. Dlatego kulturalnie pożegnałem się ze znajomymi, zostawiając ich w spazmatyczno-katastroficznych nastrojach potęgowanych przez nocne liczenie głosów herbatopijców znad Tamizy. Przewidziałem wynik…
Obudziłem się w podobno nowej Europie, ale nowości żadnej nie zauważyłem, przyznam z nieutulonym w sercu żalem. Redakcja stoi jak stała. Redaktor Łukowski jak był miły i piękny, tak jest. Samoloty jak latały tak latają, a Brytyjczycy – jak trudni i durni byli, tak nadal są. Ale jest szansa, że zmądrzeją. Po głosowaniu nad Brexitem, doszukiwali się w Google co to jest ta UE, z której chcą wyjść. Poziom głupoty w UE został utrzymany…
Od niepoprawnie optymistycznego gamonia wyzywa mnie inny emocjonalnie nabuzowany kaprysem fajfokloków redaktor, wrzeszcząc, że Brexit poważnie odbije się na rynku usług telekomunikacyjnych. – Połączenia będą drogie! – marudzi w moją stronę, a ja czuję, że póki co poważnie odbija mu się wczorajszy obiad, a nie żaden Brexit. Zapytałem go ile razy w roku dzwoni do Królowej pogawędzić i… – Noooo… W sumie… To na fejsie bardziej rozmawiam… Skype… – cedził redaktur. –Zdarzyło się dwa razy w roku. Zapłacę kilka groszy więcej. Podobnie, jak dzwonię czasami do Norwegii…Naprawdę, dramat… Dzień po Brexicie, jedynie PornHub zareagował wymownie wobec Brytyjczyków, zachęcając ich na Twitterze do radzenia sobie w przyszłości lepiej…
Brexit przeraził mnie z innego powodu. Przede wszystkim – namacalnej głupoty, niewiedzy i nieświadomości ludzi zabierających głos w sprawie po części swojej. Raziły mnie odłamki prostactwa, przed którym sam chętnie postawiłbym wielki mur. Zwykłe referendum dla wielu jawiło się jako wyrocznia!!! Coś już dokonanego! Robiąc zakupy, moje świeżo umyte uszy usłyszały w sklepie: – „No to koniec z nami… Anglia wyszła z UE”, a przy kasie perełka z polskiego piekiełka – „To się Beatka naemigrowała do tego Londynu… Drugi miesiąc… Teraz będzie musiała wracać. Dobrze głupiej!”. I to moi drodzy jest przerażające! Nie Brexit! Że nasz świat jest kolorowy od pikseli na tabletach i smartfonach, ale mentalnie wciąż jesteśmy zakotwiczeni w latach dwudziestych minionego stulecia, a niektórzy w jaskiniach, skąd nie będzie już dla nich wyjścia. Zazdrość, zawiść, ksenofobia, izolacjonizm, postępujący spadek inteligencji emocjonalnej i głupota. Z jednej strony mamy LTE i samochód Tesla, który bez pomocy kierowcy dojedzie do Londynu i dalej. Z drugiej – połowa Wielkiej Brytanii gmera w wyszukiwarce Google, by zrozumieć o co chodzi w tej całej Unii Europejskiej. Czujecie dramat? Ja tak…
Po „exicie” z mojej nieautonomicznej skrzynki na listy z kołami, pod blokiem, tradycyjnie SMS-em pokłonił mi się syn mojej sąsiadki. Doszedłem do niego i prowokacyjnie zapytałem, czy słyszał o tragedii, jaka wydarzyła się w Wielkiej Brytanii? I już chciałem zdzielić w potylicę, bo nigdy gada z książką nie widziałem, tylko zawsze z tym cholernym smartfonem i nogami na ławce, a ten nagle do mnie rzecze: – Panie Andrzejewski, przecież to tylko referendum! Nic się nie stało! Niby z pana redaktor, a takie głupoty gada! Polska wyszła z grupy! To jest ważne, a nie jakiś tam Brexit!
Udając, że rozumiem o co chodzi z wychodzeniem mojego kraju z grupy, obróciłem się na pięcie, by w spokoju postawić kropkę w tym felietonie.
Komentarze