30.06.2016
iPhone zdecyduje jakie zdjęcie możesz zrobić
iPhone w każdej ze swoich odsłon znajduje fanów i zwolenników zamkniętego, ale działającego bez większych awarii oprogramowania. Apple optymalizuje swoje wyroby zarówno od strony sprzętowej, jak i softwarowej, a jeśli kupi się jeden ze sprzętów, jest spora szansa, że nabywca zdecyduje się także na inne urządzenia. Ostatni rzut okiem na wnioski patentowe Apple pozwala sądzić, że nadchodzące oprogramowanie będzie miało sporo do powiedzenia w kwestii aparatu fotograficznego. Zdecyduje chociażby o tym, jakie zdjęcia możemy robić, a jakich nie.
Użytkownicy bardzo chwalą aparaty fotograficzne iPhone’ów. Przy stosunkowo niewielkich matrycach i odpowiednio dobranej optyce, oprogramowanie Apple radzi sobie bardzo dobrze w złych warunkach oświetleniowych. Do tego dochodzi niezłe oprogramowanie niezależne do obróbki zdjęć, a także rozmaite dedykowane przystawki – choćby w postaci zestawów obiektywów do robienia makro, czy zdjęć szerokokątnych. Dobry fotografik amator jest w stanie wyciągnąć z aparatu iPhone’a naprawdę wiele.
Przeglądając ostatnio wnioski patentowe kilku producentów natknąłem się na pomysł, który na początku bardzo mi się spodobał, po czym zjeżył włos na głowie. Apple proponuje w swoim wniosku na początku zwiększenie możliwości rzeczywistości rozszerzonej. Aparat iPhone’a po wycelowaniu np. w obiekt muzealny mógłby przekazać użytkownikowi pełne informacje dotyczące oglądanego eksponatu, pozwolić na odsłuchanie skojarzonych plików audio, czy na obejrzenie wideo. To sympatyczne rozwiązanie, bo poszerza wiedzę, zaspokaja ciekawość, pozwala uniknąć nerwowego wertowania internetu w poszukiwaniu wiadomości o tym, co wydało się interesujące.
Drugi pomysł na zastosowanie tej samej technologii nie wydaje się już tak pożyteczny. Oprogramowanie aparatu po identyfikacji obiektu mogłoby odmówić zrobienia zdjęcia, czy nagrania wideo, dyktując użytkownikowi co wolno, a czego nie wolno cyfrowo utrwalać. We wniosku patentowym wskazuje się np. koncert muzyczny, który domyślnie byłby dla iPhone’a sygnałem, że użytkownik właśnie usiłuje popełnić wykroczenie przeciwko prawom autorskim. – Ale można sobie wyobrazić, że stojący – w przypadku oprogramowania – na straży moralności producent uniemożliwi np. fotografowanie golizny albo obrazów w muzeum, albo samochodów, albo budynków. Będzie problem z pstryknięciem fotki garażowemu zespołowi syna, z utrwaleniem szkolnych czy przedszkolnych uroczystości, ale dla mnie największym problemem jest ograniczenie wolności obywatelskich użytkownika smartfona.
– Nie dramatyzuję; od złożenia wniosku patentowego do jego wdrożenia długa droga. Czasem wdrożenie nie następuje w ogóle. Jako użytkownik alternatywnych do iOS-a systemów operacyjnych cieszę się prawem wyboru. Dzięki ogromnej rzeszy programistów amatorów mogę zrobić wszystko ze swoim Androidem. To mój osobisty wybór, a moje smartfony po dwóch latach nadal działają jak w dniu zakupu. Jestem w stanie zrozumieć także wybory użytkowników urządzeń i oprogramowania firmy Apple. Poczucie bezpieczeństwa i bezawaryjności posiadanego urządzenia to istotny element życiowego komfortu. Zastanawiam się natomiast czy istnieje granica, poza którą użytkownik systemu operacyjnego, który zmierza w stronę coraz większego zamknięcia i ubezwłasnowolniania użytkownika jest w stanie powiedzieć NIE. Wydaje mi się, że znam odpowiedź – i raczej nie podnosi mnie ona na duchu.
To,o czym Pan pisze to mały pikuś. Kreatorzy rzeczywistości szykują się do czipowania ludzi. Oczywiscie dla ich dobra w lewackim pojmowaniu rzeczywistości ?