16.01.2021
Donald Trump wykluczony z mediów społecznościowych – co mają z tym wspólnego polscy politycy
Od kilku dni internet huczy od informacji o zablokowanych kontach byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Donald Trump dostał permanentnego bana na Twitterze, a jego kanały zablokowano na YouTube’ie, Instagramie, Facebooku, Snapchacie i Twitchu. Na Reddicie zablokowano subgrupę jego zwolenników – wygląda na to, że nie pozostało wiele portali społecznościowych, które chcą mieć do czynienia z podżegającym do przemocy politykiem, który ewidentnie nie potrafił pogodzić się z przegraną w wyborach.
Jak się okazało, gwałtownie na te doniesienia zareagowali polscy politycy, a konkretnie osoby należące do partii rządzącej, uznające polityka za ofiarę serwisów społecznościowych. A ich słowa i działania zostały ostatnio poruszone przez BBC. Co konkretnie piszą o polskim rządzie zagraniczne media?
Chodzi o propozycję polskiego rządu, który zaproponował nowe prawo, mające powstrzymać media społecznościowe przed usuwaniem treści lub blokowaniem użytkowników, którzy nie łamią polskiego prawa. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział w piątek projekt „ustawy o ochronie wolności słowa w internecie”, który ma walczyć z tak zwaną poprawnością polityczną. Jeden z jej zapisów dotyczyłby powołania „rady wolności słowa”. Rada mogłaby nakazać sieciom społecznościowym, takim jak Facebook czy Twitter, przywrócenie usuniętych treści lub odblokowanie konta użytkownika. Użytkownicy mediów społecznościowych w Polsce, którzy zostali zablokowani lub mieli usunięte treści, mogliby złożyć skargę bezpośrednio do platformy, która musiałaby odpowiedzieć w ciągu 24 godzin. Gdyby firma odmówiła wykonania nakazu, rada mogłaby nałożyć karę w wysokości od 50 000 do 50 mln zł.
Z kolei premier Mateusz Morawiecki powiedział, że ochrona wolności słowa w internecie jest dla niego priorytetem. Według anonimowego źródła rządowego Morawiecki będzie lobbował w UE, aby uregulować kwestię cenzury stosowanej przez portale społecznościowe, ponieważ krajowe regulacje byłyby nieskuteczne bez unijnego poparcia. Na własnym profilu na Facebooku szaf rządu stwierdza, że „nie ma i nie może być zgody na cenzurę. (..) Wszyscy ludzie mają prawo do wolności słowa, Polska będzie tego prawa bronić”. Strach się bać takiego obrońcy – wsparcie dla wolności słowa (w ogóle, nie tylko w interencie) partia rządząca dobitnie pokazała podczas Strajku Kobiet i nagonki na osoby LGBTQ, podczas odbierania kolejnych swobód obywatelskich, a także upolitycznieniem mediów publicznych i stosowaną przez nie propagandą…
Komentarze