Quantcast

adplus-dvertising
Felietony 25 lat internetu nad Wisłą…

26.08.2016

25 lat internetu nad Wisłą…

Mistrz Stanisław żył w czasach analogowych. Mimo to prowadził nieprawdopodobnie komunikatywne, barwne życie i używał go. Zamiast dzierżyć w łapie smartfon czy tablet z Retiną i pisać pierdoły w SMS-ach, co drugi dzień słał do swojej żony obszerny list np. o hemoroidach, które mu dokuczały…

Udało mi się wypocząć na dzikiej, bałtyckiej plaży. Z dala od klawiatury, kurortów, parawanów i technologii. W te wakacje tylko raz w odwiedzonej na godzinę miejscowości Rowy osłabił mnie widok rodzinki za parawanem, która uzbrojona po zęby w elektronikę – tablety, smartfony i czytniki e-booków oraz akumulatory zapasowe do tej artylerii, siedziała sobie w słonku na plaży, ciesząc oczy pięknymi krajob… pikselami. Ponieważ jestem jednostką złośliwą, zapytałem brzuchatego wąsala o wyrazie twarzy durnawym bardziej od mojego, czy nie prościej byłoby zostać w domu lub wypoczywać gdzieś przy Marszałkowskiej w Warszawie, zamiast nad morzem. Spojrzał na mnie spode łba, fuknął niezrozumiale, ale nie podjął tematu, ani swojego brzydkiego cielska, by mnie pogonić. Tego dnia dowiedziałem się, że polski internet skończył 25 lat. Ominęło mnie na szczęście świętowanie tego wspaniałego medium, które tak bardzo zmniejszyło odległości między ludźmi, że są oni dziś od siebie coraz dalej. Ponieważ naczelny zabronił mi zrzędzić nietechnologicznie, więc niżej napiszę już o technologii.

Pojechałem do Słupska. Na wystawę portretów mistrza Witkacego. Jak wiadomo, pan Stanisław żył w czasach bardzo analogowych. Mimo to potrafił prowadzić nieprawdopodobnie komunikatywne, barwne życie i używać go. Zamiast dzierżyć w łapie smartfon czy tablet z Retiną i pisać pierdoły w SMS-ach, mistrz co drugi dzień słał do swojej żony (która z pewnością poszła żywcem do nieba) obszerny list np. o swoich hemoroidach, które mu dokuczały. Wyobrażacie sobie dziś porzucić internet i komórę oraz smarować co drugi dzień odręcznie list do lubej czy lubego? Z miejsca podeszłoby to pod jakiś stalking! Jeśli mistrz Witkacy, którego pokochałem miłością pierwszą nie był w stanie napisać listu, wysyłał żonie, która nie wytrzymała nerwowo jego artyzmu, pocztówkę. Nie wiodło mu się finansowo dobrze, mieszkał z mamusią, a na analogową korespondencję z Szanowną Małżonką musiał wydać potężne pieniądze. Dziś usługi GSM czy nawet pocztowe (które wzorem mistrza przetestuję na mojej dobrej żonie), są o wiele tańsze. Ustalam właśnie, ile kosztowało go ponad 1200 listów jakie do wysłał do swojej Jadwigi. Mistrz Witkiewicz, rzecz jasna, nie miał dostępu do rozrywek VR tj. HTC Vive i innych wynalazków. Ale chłopina, radził sobie! Co prawda cierpiał na tych jego rozrywkach 3D, a nawet 4D organizm, ale jeśli wierzyć oznaczeniom na portretach, które malował, różne substancje, którymi się wspomagał, trwale wżarły się nie tylko w jego umysł, ale i dziedzictwo kulturowe naszego narodu.

Wracając z pięknego Słupska, zahaczyłem o Ustkę. W tym pięknym pięknym wczesną wiosną i jesienią miasteczku, wytrzymałem psychicznie zaledwie godzinę. Znokautował mnie dzieciak, który siedział z rodzicami na plaży w goglach 3D. Z początku myślałem, że malec ma na głowie maskę do nurkowania, ale szybko spostrzegłem, że majstruje coś przy swoim smartfonie. Guzik mnie obchodziło jakim, choć naczelny przykazał mi pisać o technologiach. Górę wzięły emocje. Ruszyłem do rodziców malca, zapytać co tak strasznego zrobiło im dziecko, że rujnują mu uroki wakacji wirtualną rzeczywistością nałożoną na młody, niezryty rzeczywistością mózg. Tatuś okazał się większy ode mnie i uciekając z plaży nie słyszałem argumentów.

Moje analogowe w większości wakacje, zakończyłem tak jak ten malec. Z goglami VR na umęczonej życiem głowie. Ale przynajmniej nie zakładałem ich na plaży, bo z całą pewnością zabiła by mnie za to żona, lub wzorem żony mistrza Witkacego, wyprowadziła gdzieś do Warszawy. Choć poważnie zastanawiam się, czy pisanie do niej listu co drugi dzień, lub wysyłanie pocztówki z osiedla Radogoszcz, nie cementowałoby naszego związku. Spróbuję… W wirtualnej rozrywce, jako stateczny, dojrzały, stabilny emocjonalnie mężczyzna, zasmakowałem na dobre w łódzkim Experymentarium.pl. Co prawda kompletnie jest mi obce to, jak to ustrojstwo HTC Vive działa, ale mózg nasz człowieczy oszukuje wybornie. I tak realnie, że aż trudno uwierzyć w to, że wirtualnie…

3dgogleHTCinternetRetinaSMSViveVR

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

top