28.12.2014
Świąteczne promocje
Wyobrażacie sobie, żeby za SMS wysłany w okresie świątecznym, operator kasował 3 zł? 6 zł za minutę rozmowy, a 30 zł za 100 kb danych? Nie? Cieszmy się z kwot na fakturach za usługi telco. Teoretycznie mogłyby być większe, w ramach „świątecznych promocji”…
Kochałem się w niej przez pół podstawówki. W czasach, kiedy nie było SMS-ów, e-maili, emotów czy „fejsa”. Ten, podobno mocno ułatwia sprawę zawiązywania się więzi między dwojgiem ludzi, co jest dla mojego umysłu wprost nie do ogarnięcia. Bo jak to tak – bez zapachu, bez patrzenia w oczy, bez drżenia rąk, wyznać sobie przez piksele miłość, a następnie zmienić status dla znajomych i od następnego dnia już ze sobą legalnie chodzić? Nie pojmuję… Ponieważ byłem młodzieńcem o radiowych wdziękach i tak już z tym wdziękiem zostało, w czasach analogowych taki gość jak ja, musiał się mocno
namęczyć by choć na tydzień podbić serce młodej damy. Mimo usilnych starań – szarpanie, kopanie, ciąganie za włosy i innych, dziś rozumiem, że w sprzeczny sposób interpretowanych, podbić serca Agnieszki mi się nie udało. Ale nie o tym chciałem Wam truć w końcówce roku, lecz o tym, jak bardzo szczęśliwi być powinniśmy mimo tego, że płacimy operatorom ciężkie pieniądze za usługi telekomunikacyjne. Przecież moglibyśmy płacić więcej, np. tylko w okresie świątecznym.
Moja szkolna, niespełniona miłość, przyfrunęła do Polski na święta z Edynburga, gdzie kilka lat temu spodobało jej się bardziej niż w ojczystym kraju. Pewnie zrozumieją to niektórzy rodacy na emigracji. Tak może się kochani zdarzyć, że komuś tam spodoba się bardziej niż u nas. Ponieważ zdecydowana większość mojego mózgu zajęta była przetwarzaniem wdzięku koleżanki, dopiero za trzecim razem udało mi się zrozumieć, co do mnie mówiła, rozżalona na drożyznę biletów lotniczych w okresie świątecznym. 2 tys. zł, to cena, jaką nie wszyscy zarabiający na wyspach zapłacili, by spotkać się z bliskimi przy świątecznym stole. Koszt biletu poszybował o kilkaset procent, bo przecież wiadomym jest, że przed świętami samoloty z Polakami spalają osiem razy więcej paliwa lotniczego… Ludzie coraz głośniej mówią o świadomym działaniu przewoźników windujących ceny biletów w nieludzki sposób, które powtarza się od kilku lat. Ku utrapieniu tysięcy ludzi skazanych na święta przez Skype lub Facebooku. Wprost nie mogę pojąć, że nikt, żadna instytucja (bo o przyzwoitości w biznesie nie wspominam) nie może niczego zrobić, by powstrzymać te zdzierskie praktyki. Nabrałem obrzydzenia do firm przewozowych tuczących w ten sposób swoje konta bankowe. Dziwię się, że ludzie nie zrobili jakiejś rewolucji w tej sprawie…
Słuchając Agnieszki próbowałem wyobrazić sobie, że operatorzy GSM nagle dochodzą do wniosku, że SMS wysłany w okresie świątecznym, nafaszerowany serdecznościami waży tyle, że musi kosztować np. 3 zł, a minuta rozmowy – 6 zł. O połączeniu wideo nawet nie wspominam, bo transmisja danych – 30 zł za 100 kb. Wyobrażacie sobie taki scenariusz? Teoretycznie jest możliwy, i jak widać sprawdza się z powodzeniem w branży stalowych ptaków. Czy sprawdziłby się w telco? Nie sądzę. Przecież po takim „marketingowym” zabiegu, stacje bazowe i salony operatorów płonęłyby jak pochodnie. Tymczasem przewoźnikom uchodzi na sucho…
Wracając ze spotkania z Agnieszką, moja jeżdżąca skrzynka na listy wlokła się na długim odcinku z podwójną ciągłą za panią, która prowadziła i namiętnie korespondowała z kimś na fejsie. Długo powstrzymywałem się od wszelkiej drogowej agresji, bo w kocu były święta – człowiek się wyciszył nieco. Nie zdzierżyłem. Prostactwo wzięło górę i w ruch poszedł klakson, światła długie, przeciwmgłowe i wszystko, czy można było nawrzeszczeć. Kobieta zjeżdżała na stację benzynową przy ul. Zakładowej w Łodzi, a ponieważ jestem raptusem, stan rozwścieczenia szybko przeszedł mi w stan poczucia winy, bo nie powinienem był się tak zachować. Pojechałem więc za nią, przeprosić. Przerażona opuściła szybę i usłyszałem: – Przepraszam, zagadałam się z córką, bo mamy kontakt tylko na Facebooku…. Przeprosiłem za chamstwo i już nie dociekałem, czy córka może siedzi w Anglii…
***
Bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników za granicą, zwłaszcza tych, których nieludzko dotknęła podła ekonomia, przez którą nie mogli spotkać się z bliskimi w kraju. Wszystkim zaś życzę zdrowia i pomyślności w Nowym Roku. Felieton dedykuję Agnieszce. (WA)
Komentarze