22.12.2014
Rynek kocha niewolników?
W 2010 roku 14 pracowników zatrudnionych w fabrykach Foxconn popełniło samobójstwo. Minęły cztery lata, a dziennikarze BBC dowodzą, że o ile technologicznie świat smartfonów poszedł do przodu, to w człowieczeństwie podobno rynek się uwstecznia…
„Niedotrzymana obietnica Apple”, tak nazywa się wstrząsający reportaż BBC o fabryce giganta z Cupertino, w której rzekomo ludzie śpią w przerwach od pracy, tyrają przy zabawkach z jabłkiem po 16 godzin przez 18 dni z rzędu. Trudno tych biednych ludzi nazwać robotnikami, gdyż w fabryce Pegatronu zabiera się im dowody osobiste na czas pracy, co odziera ich z godności i wolności, czyniąc niewolnikiem. Reporter rejestrował tych biednych ludzi ukrytą kamerą. Reportaż jest wstrząsający i u progu świąt, zastanawiałem się nad tym, jak to jest możliwe, że w XXI wieku słowo „człowiek” przestaje brzmieć dumnie, zupełnie jak w czasach obozów koncentracyjnych imperialistycznych wariatów, chcących zwojować ideologicznie świat. Współcześni, nie waham się użyć tego słowa, też wojują. Może nie jedyną słuszną ideologią, lecz marką. A konkretniej – na marki. Nie byłoby w tej rywalizacji nic złego, gdyby miała ona ludzką twarz. Jak widać – nie ma.
Próbowałem zmierzyć się z tematem obiektywnie. A może konkurencja Apple „użyczliwia” się przed świętami, by zepsuć PR firmy? – rozważałem. O ile Apple podpadło w temacie gwałcenia praw pracowników już w 2010 roku, kiedy to 14 niewolników zatrudnionych w firmie Foxconn zmieniło świat na rzekomo lepszy, być może warto zauważyć, że nie tylko w fabryce tego giganta dochodzi do tych dramatycznych wydarzeń, świadczących o upadku człowieczeństwa. Zdecydowanie przegrywa ono z technologią i pieniądzem. Warto zauważyć, że w fabrykach Foxconn ludzie nie tyrają tylko dla Apple. Tam pracuje się także dla Noki, Motoroli, Toshiby, Sony, Microsoftu i innych gigantów światowego rynku elektroniki. Takie rzeczy jak te, które „odkrywa” materiał BBC dzieją się również w małych firmach, lecz trudnej wychodzą na światło dzienne. I nie tylko w Chinach. „Kiedy wracałem do hotelu robotniczego, nie miałem siły na nic. Chociaż byłem głodny, to i tak nie wstawałem z łóżka. Chciałem po prostu leżeć i odpocząć. Ale nie byłem w stanie zasnąć ze względu na stres” – mówił autor wcieleniówki BBC. Słyszałem kiedyś podobne zdanie w jednym z łódzkich autobusów, gdzie dwóch rozmawiających ze sobą mężczyzn wracało z pracy. Wiele lat wcześniej czytałem Szmaglewską i inne książki o niemieckich fabrykach zła. Wierzyć mi się nie chce, że dzieje się to naprawdę w czasach kiedy technologia ma budować człowieka i służyć mu.
Mleko się rozlało, pytanie co dalej? Jak zachowa się światowy rynek? Podejrzewam, że jak przed czterema laty, wygodnie schowa głowę w piasek, zmieni temat i za chwilę oczaruje się nową premierą iPhone’a. Tyle tylko, że problem – jak sygnalizowałem – nie dotyczy jedynie firmy Apple. Problem dotyczy ogólnie fabryk w Chinach. Także tych produkujących buty i inne produkty, które łykamy w promocjach krzyczących z marketów, bez chwili zastanowienia, jaką cenę tak naprawdę płacimy. Problem dotyczy naszej postawy wobec producentów. Wspieramy ten proces. Kartą, gotówką, przelewem zewnętrznym wychodzącym napędzamy machinę niewolniczą. Jak nie darzę Apple sympatią, muszę zauważyć, że stała się ucieleśnieniem chińskiego zła. Tak jak najlepszy uczeń w klasie, któremu trzeba dokuczyć za sukcesy. Tymczasem od nas i naszego zachowania, jako konsumentów zależy, jak te fabryki będą dalej funkcjonować. Wyobrażacie sobie globalną wstrzemięźliwość od tech-zakupów? Ja nie, bo przecież rynek kocha niewolników. Czyż nie?
Zasypiam od jakiegoś czasu z pytaniem, czy za sprawą naszych, konsumenckich wyborów, rynek przestanie kiedyś widzieć jedynie przedmioty, a zacznie zauważać tworzących je ludzi? To byłby chyba koniec świata, bo światem musiałby przestać rządzić pieniądz.
Komentarze