15.06.2014
Kiedy zegarki będą miały 10 cali?
Czasy ciekawie się zmieniają. A wraz z nimi postrzeganie różnych zachowań ludzi. Dziesięć lat temu, kiedy ktoś co chwila spoglądałby na zegarek, uchodziłby za wariata. Dziś nikogo nie martwi to, że większość z nas robi to samo z telefonami…
Dawno, dawno temu, dosłownie moment po dinozaurach, kiedy to na komunię dostałem pierwszy elektroniczny zegarek, absorbował on moją uwagę niemalże tak samo, jak dziś zajmuje mnie smartfon czy tablet. Walczę z tym, co zrobić. Jednak pewnego dnia podczas podróży tramwajem moją uwagę zwrócił młody chłopak, który co chwila zerkał na swój zegarek, grzebał w nim coś nerwowo i głupawo do siebie uśmiechał oraz mówił. Ponieważ podróżowałem tuż obok dwóch dojrzałych dam o urokliwych wdziękach, pomyślałem sobie „wariat” i sto procent swojej uwagi skupiłem na wspomnianych, wspaniałomyślnie obnażonych przez upalne okoliczności. Niestety na dwa przystanki, choć mógłbym w ich towarzystwie podróżować choćby do Gdyni. Wysiadły. Na moje nieszczęście na pierwszym planie pojawił się młodzieniec dłubiący w zegarku. Mówiący coś do niego i uśmiechający się co jakiś czas. Zanim wytężyłem starzejące się ślepia i zrozumiałem, że to nie jest byle zegarek, tylko jakiś SmartWatch, myślałem o nim tak jak wcześniej – „wariat”. Czasy się jednak zmieniają i trzeba przyzwyczaić się do coraz częstszych takich widoków. Tak samo, jak przyzwyczailiśmy się do widoku ludzi zagapionych w swoje smartfony lub do ludzi, którzy co jakiś czas nerwowo sprawdzają coś w telefonie.
Nic bardziej mnie nie wkurza, od tego, gdy ktoś rozmawiając ze mną, co jakiś czas zerka na telefon. I jeśli zrobił to raz, a nie uprzedził, że czeka na ważną wiadomość czy rozmowę, zaciskam zęby i wybaczam. Gdy robi to nagminnie, czyli więcej niż raz, wtedy grzecznie lecz stanowczo domagam się uwagi większej, niż ta którą mój rozmówca okazuje swojej komórce. Pisałem już o tym i nie zamierzam Wam przynudzać, że powinniśmy dążyć do tego, byśmy to my ludzie byli dla siebie ważniejsi od przedmiotów. Nieważne, czy jest to smartfon, tablet czy znów zegarek. Niesamowite jest jednak to, jak technologia zatacza koło. Wraca do starych sprawdzonych rozwiązań, trendów. Po tym, jak wysiadłem z tramwaju, rozmyślałem co jakiś czas zerkając na telefon, że jest to strasznie uciążliwe. Trzeba komórkę wyjąć z kieszeni, odblokować, spojrzeć na nią. Później zablokować i ponownie schować do kieszeni, plecaka czy torebki. I jeśli mamy ten nerwicowy można już rzec nawyk cywilizacyjny, to zastanówmy się – ile razy dziennie wykonujemy wspomniane czynności, od których być może ludzkość uwolnią SmartWatche. Pytanie, czy poprzez to „uwolnienie” znajdziemy w życiu więcej czasu na patrzenie w siebie, zamiast na nerwowe zerkanie na zegarek. Tfu! Telefon! Ciekawe też, kiedy zegarki będą dziesięciocalowe?
Komentarze