26.05.2014
Będzie zakaz używania telefonów w pociągach?
Jeśli przebywasz wśród osoby zachowującej się niewłaściwie, powiedz jej o tym. Nie pisz listów do premiera, prezydenta, prymasa czy prezesa PKP, jak pewna znana dziennikarka, której przeszkadzali ludzie z komórkami. Porozmawiaj…
Popularna dziennikarka Katarzyna Kolenda-Zaleska podczas podróży pociągiem z Krakowa – jak pisze – została sterroryzowana przez współpasażerów, którzy namiętnie rozgadywali się przez swoje telefony komórkowe. Tak bardzo zaszli jej za skórę dobrodziejstwem technologii i operatorów GSM, że poszła w radykalizm, rozmarzając się niepoprawnie o tym, by zakazać używania komórek w pociągach.
Gdyby ten pomysł był choć trochę kontrowersyjny, pewnie by mi się spodobał. Ponieważ jest idiotyczny mniej więcej tak samo, jak wprowadzenie zakazu spania podczas podróży pociągiem czy czytania gazety, nie skomentuję wytworu wyobraźni pani redaktor Kolendy-Zaleskiej. Skupię się na tym, jak wiele na plus zmienia się w naszej komórkowej obyczajowości.
Od kiedy mamy portale społecznościowe, ludzie tak naprawdę przestają ze sobą rozmawiać. Nawet przez telefon. No, chyba że ci, co nie mają konta na którymś z popularnych serwisów social-media. Podejrzewam, że to właśnie tych podróżująca przez Polskę pani redaktor napotkała w przedziale i opisała we wstrząsającym liście do szefa PKP, w którym domaga się wprowadzenia zakazu używania komórek w pociągach. Podejrzewam, że wspomniany spadł ze swojego wygodnego fotela, gdy to przeczytał. Mnie w fotel wbiło, ponieważ panią Kasię uważałem za mądrą kobietę.
Bardzo często podczas moich podróży zdarzały mi się podobne sytuacje, jednak przez myśl najbardziej mroczną nie przeszłoby mi, by po podobnym incydencie smarować list do szefa PKP, prezesa MPK czy innych świętych z domaganiem się by pasażerowie np. zaczęli się myć lub zakazać im używania komórek w autobusie. Jeśli ktoś jest chamem, to zwykle go o tym informuję oraz uzasadniam dlaczego tak uważam. Wiele razy prosiłem pasażerów, by rozmawiając o swoich sprawach wychodzili na korytarz i tam rozmawiali. Co za problem grzecznie, uprzejmie powiedzieć komuś, że nie zachowuje się właściwie? Na tym powinno polegać wychowywanie ludzi w każdym wieku, co niestety trwa całe pokolenia, a nie na wprowadzaniu zakazów i nakazów, które jak wiadomo – tak miło jest łamać…
Coś się jednak zmienia w narodzie. Na plus. Kilka dni temu moja teściowa uległa poważnej awarii. Szpitalna atmosfera sali pooperacyjnej nie napawała optymizmem. Ponieważ zwracam uwagę na porozlepiane na ścianach i drzwiach różnych pomieszczeń nalepki z zakazem używania telefonów komórkowych, dbałem o to, by w pomieszczeniach z zaawansowaną aparaturą medyczną, ratującą ludziom życie, moja komórka była martwa. Co mnie ucieszyło – nie tylko ja. Młodszy ode mnie chłopak przed wejściem na salę wyłączył telefon. Nie zrobił tego lekarz, którego najwidoczniej zakaz nie dotyczył, a jego komórka nie wpływała na pracę różnych maszyn z procesorami na OIOM-ie.
Zauważam, że wolno, bardzo wolno, ale jednak, zmienia się nasza kultura. Zauważam, że ludzie z którymi się spotykam, podobnie jak ja, wyłączają telefon, lub przynajmniej go wyciszają, by nie przeszkadzał w delektowaniu się czasem, jaki ze sobą spędzamy. Mam satysfakcję, że kilka osób tego nauczyłem, ale też sam zostałem tego nauczony.
Komentarze