28.04.2014
Alkomat w każdym telefonie!
Gdyby producenci telefonów komórkowych montowali alkomat w każdym telefonie, tak, by podpitym użytkownikom uniemożliwiać korzystanie z nich, udałoby się uniknąć wielu życiowych dramatów lub rozczarowań…
Pewien mój do niedawna dobry znajomy tak bardzo przejął się świętami, że postanowił złożyć mi życzenia. W ludzkim odruchu i być może nawet szczerze, wspomniany najpierw określił się werbalnie. Zadzwonił i pożyczył mi tego wszystkiego, czego akurat nie chciałbym, aby w życiu mnie spotkało. Jak się pewnie domyślacie, przestał być moim znajomym. Nie dlatego, że zdobył się na szczerość i wykorzystując zdobycz telefonii komórkowej, zebrał się na szczerość, poprzedzoną kilkoma głębszymi.
Szczerość, nawet po takiej zaprawie, szanuję. Jeśli ktoś szczególnie zajdzie mi za skórę, domagam się przeprosin na łamach prasy powiatu konińskiego, o czym doskonale wie kol. redaktor Łukowski, z którym na wojenną ścieżkę wchodzę przynajmniej raz w miesiącu, fragmentarycznie bądź całkowicie zrywając wszelkie stosunki dyplomatyczne na Facebooku. Następnie relacje te odbudowujemy, łagodzimy sankcje, nawiązujemy nić porozumienia, by ponownie ją przerwać. I tak już od kilkunastu lat. Ale jeszcze nigdy na łamach prasy konińskiej kolega z redakcji mnie nie przepraszał… Być może dlatego, że nie przysłał mi w ciągu jednej tylko nocy ponad stu SMS-ów, pisanych niewątpliwie pod mocnym aniołem, czym ostatecznie doprowadziłby do otwartej SMS-owej wojny. Atak serdeczności ze strony solidnie pijanego znajomego musiałem przeżyć. Musiałem, gdyż z uwagi na pewną sytuację rodzinną, nie mogłem wyłączyć telefonu, by w ulubiony sposób odciąć się od cywilizacji. Czytałem więc co jakiś czas podczas bezsennej nocy różne żale i wywody znajomego, rozmarzając się nad tym, by producenci telefonów komórkowych zaczęli w nich wreszcie wbudowywać alkomaty.
Ileż pożytku by z nich było. Ileż problemów bierze się z telefonów, SMS-ów czy MMS-ów wysyłanych przez użytkowników znajdujących się w odmiennym stanie świadomości. Głośno było niedawno o wybujałej fantazji miłosiernie nam rządzących pt. „alkomat w każdym samochodzie”. Oczyma wyobraźni widzę powodzenie kampanii któregoś z wielkich graczy rynku IT, który wykrzyczy we wszechmediach „Alkomat w każdym naszym telefonie”. Nie dmuchniesz, nie zadzwonisz! Nie wyślesz niezdarnie zredagowanego SMS-a! Nie wstawisz żadnego kompromitującego zdjęcia na Facebooka! Ileż problemów dałoby się uniknąć, gdyby telefon komórkowy nie do końca trzeźwego użytkownika był wyposażony fabrycznie w alkomat. Ile małżeństw udałoby się ocalić w kłamstwie, gdyby wesoły Romek zamiast do Kasi nie wysłał romantycznego SMS-a do Asi. Ba! Więcej! Telefon wyposażony w alkomat, mógłby – rzecz jasna – anonimowo, wysyłać dane statystyczne o trzeźwości obywateli, z których to mogłyby korzystać nasze dzielne patrole policji. Wzorem z różnych serwisów lokalizacyjnych wysyłano by je tam, gdzie na mapie wyświetliłoby się najwięcej czerwonych punkcików, w mojej dzikiej fantazji, informujących o zagęszczeniu nietrzeźwych użytkowników.
Alkomat w każdym telefonie, znając zdolność rodaków do obchodzenia nie takich utrudnień, byłby łatwy do obejścia. Z pewnością, drobna, fabryczna modyfikacja naszych komórek, ożywiłaby relacje wśród rodaków. Dmuchnąć w telefon, rzecz jasna, mógłby ktoś o to serdecznie poproszony np. na ulicy, w klubie, pracy, samochodzie. Przecież lubimy nie tylko po pijanemu wysyłać SMS-y, tudzież marudzić komuś głosowo, korzystając z przekleństwa taryf „no limit”, lecz także prowadzić! Czasami kończy się to ze skutkiem najgorszym z możliwych. Dlatego w myśl zasady „piłeś, nie jedź”, proponuję rozważyć wdrożenie w życie zasady „piłeś, nie dzwoń” lub jeszcze bardziej rygorystycznie – nie korzystaj ze smartfona!
Komentarze